Obchody 1 listopada to dla zdecydowanej większości Polaków bardzo ważny moment w roku. Nasz sposób celebrowania Wszystkich Świętych jest ewenementem.
Nigdzie w Europie nie ma takiego zainteresowania zniczami
- wyjaśnia cytowany przez "Rzeczpospolitą" Witold Nieć, doradca ds. relacji publicznych w spółce Polwax. Dodaje, że, według szacunków producentów, rynek zniczy jest wart w Polsce miliard złotych.
Jesteśmy światowym liderem
Polska nie tylko ich nie importuje, lecz także jest jednym ze znaczących eksporterów. Wśród krajów, które przejęły naszą tradycję zapalania świateł na grobach, wymienia się Litwę, Białoruś, Ukrainę, Czechy i Słowację. Polska jest odpowiedzialna za 66 proc. światowej produkcji.
Lucjan Kułeczko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Zniczy i Świec (OSPZiŚ) w rozmowie z Pulsem Biznesu stwierdził, że Polacy co roku kupują co najmniej 300 mln zniczy. Większość sprzedaży - ok. dwóch trzecich - przypada na listopad. Znicze częściej kupujemy też z okazji świąt wielkanocnych i Bożego Narodzenia.
Najtańsze znicze, kosztujące w hurtowniach niewiele ponad złotówkę, na przycmentarnych stoiskach sprzedawane są za dwa złote. Marża jest więc spora. Jeszcze więcej zarabia się na samych wkładach.
Średnio 1 listopada sprzedaż wzrasta o 20-30 procent. Potrafimy zarobić tego dnia kilka tysięcy złotych więcej niż w normalny dzień - dodaje
- stwierdził jeden z handlarzy sprzed Cmentarza Północnego w Warszawie w rozmowie z dziennikarzami portalu Metro Warszawa.
Czytaj też: Przez wyjazdy na Wszystkich Świętych paliwo znów może zdrożeć. Ale nie dla wszystkich
Polska tradycja zapalania zniczy na grobach bliskich dla wielu długo wydawała się niezrozumiała.
Gdy zagraniczne koncerny handlowe wchodziły do Polski w latach 90., zupełnie nie rozumiały tego fenomenu
- stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Robert Krzak, prezes Forum Polskiego Handlu.
Oprócz zniczy Polacy z okazji nadchodzącego święta będą też kupowali znacznie więcej kwiatów. Zdecydowanie więcej wydadzą również na paliwo i bilety PKP.