Ksiądz Krzysztof kilka lat temu podczas podróży do kurii uległ wypadkowi samochodowemu. Jak informuje Wirtualna Polska postanowił wystąpić z pozwem przeciwko swojemu biskupowi. Dlaczego?
Po incydencie drogowym nie otrzymał tzw. karty wypadku, która umożliwia uzyskanie świadczenia z ZUS. Biskup miał stwierdzić, że nie jest pracodawcą księdza. W związku z tym karty wypadku wydawać nie musi.
Poszkodowany ksiądz twierdzi, że brak środków z ZUS zmusił go do zaciągnięcia kredytu na rehabilitację. O tym kto ma rację w tym sporze zdecyduje sąd. I wiele wskazuje na to, że to pierwszy tego typu proces w naszym kraju.
Odpowiedź na pytanie czy biskup jest pracodawcą księdza nie jest prosta. Pod względem prawa pracy sytuacja jest dość jednoznaczna.
Obowiązki wykonywane przez księdza pracującego wyłącznie w parafii, w ramach posługi duszpasterskiej, nie stanowią zatrudnienia w rozumieniu prawa pracy
- wyjaśniła WP Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy.
Inne przepisy odwołują się jednak wprost do sytuacji, w której znalazł się poszkodowany ksiądz. W ustawie o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadku przy pracy i choroby zawodowej czytamy, że "za wypadek przy pracy uważa się również nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć (...) podczas wykonywania przez osobę duchowną czynności religijnych lub czynności związanych z powierzonymi funkcjami duszpasterskimi lub zakonnymi."
W innym punkcie czytamy natomiast, że "ustalenia okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy, o których mowa w art. 3 ust. 3, dokonuje w karcie wypadku właściwa zwierzchnia instytucja diecezjalna lub zakonna - w stosunku do duchownych."
Czy ksiądz ma szansę wygrać proces ze swoim biskupem? Sprawa nie wydaje się prosta do rozstrzygnięcia. Sąd będzie musiał bowiem rozstrzygnąć trzy kwestie.
Jak wyjaśniła nam adwokat Eliza Kuna po pierwsze trzeba będzie wykazać szkodę wynikającą z niewydania karty wypadku. Wskazać ile poszkodowany stracił przez brak dokumentu. Po drugie konieczne jest wykazanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy działaniem biskupa, a powstaniem szkody. Po trzecie zaś trzeba dowieść, że wydanie karty wypadku było obowiązkowe.
Tego typu postępowanie jest trudne Problemem jest kwota przeznaczona na rehabilitację. Nie wiemy bowiem, czy ZUS sfinansowałby ją na takim samym poziomie jak zrobił to poszkodowany ksiądz z własnych środków. Istnieje zatem trudność z określeniem kwoty szkody.
- stwierdziła Kuna.
Zadanie może być nieco karkołomne. Nie ma stosunku pracy, ale jest to traktowane jako wypadek przy pracy.
- dodała.
Czytaj też: Nie będzie odpisu podatkowego na kościoły i likwidacji Funduszu Kościelnego. Upadł pomysł sprzed kilku lat
Wyjaśniła też, że większość księży ma etaty, uczy w szkołach, jest zatrudniona jako kapelan. Wszystko po to, by mieć podstawą do ubezpieczeń społecznych.