Grupa PGE podała w komunikacie, że rozpoczyna poszukiwanie partnera do przygotowania, budowy i eksploatacji farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim. To pierwszy etap programu, łączna moc tych farm ma wynosić 2545 MW (w podziale na dwa obszary, w ramach dwóch koncesji, po 1500 MW i 1045 MW mocy). Wiatraki staną na wysokości Łeby, około 25-30 km od brzegu.
Polska Grupa Energetyczna podała, że 5 grudnia zaprosiła kilkunastu potencjalnych partnerów do rozmów. Przyszła współpraca ma wyglądać tak, że docelowo PGE zamierza sprzedać po 50 proc. udziałów w dwóch spółkach celowych, które przygotowują projekty (to Elektrownia Wiatrowa Baltica-2 i Elektrownia Wiatrowa Baltica-3).
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" to gigantyczna inwestycja. Ma kosztować łącznie około 30 mld zł. Dla porównania, nowy blok węglowy w Elektrowni Ostrołęka będzie kosztować około 6 mld zł - ma on mieć moc 1000 MW, czyli mniej niż połowę planowanej przez PGE w przypadku morskich farm wiatrowych. Trzeba jednak pamiętać, że energia z wiatru jest tańsza, bo nie trzeba do nich kupować węgla ani płacić za uprawnienia do emisji CO2. To za to koszt porównywalny z budową elektrowni jądrowej, gdzie budowa bloku o mocy 1000 MW to wydatek około 15 mld zł.
PGE zakłada, że pierwsza energia z morskich wiatraków popłynie w 2025 roku, eksploatacja komercyjna ma ruszyć rok później. Inwestycja w swojej pierwszej fazie ma dać prąd nawet 4 mln gospodarstw domowych. Aby tak się stało, potrzeba jeszcze sporo pracy. Obecnie PGE zbiera zgody środowiskowe i prowadzi różnego rodzaju badania. To na przykład badanie wietrzności na danych obszarach - jak podaje PGE, według wyników pomiarów prowadzonych od początku tego roku, warunki wietrzności mają być bardzo dobre.
Spółka przypomina, że budowa morskich farm wiatrowych znalazła się w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku (tutaj warto nadmienić, że projekt ten, na razie wciąż w fazie konsultacji, oznaczał też w zasadzie likwidację lądowych farm wiatrowych). To też element strategii PGE, która chce zgarniać coraz większy udział w polskim rynku tzw. "zielonej energii". Teraz ma około 11 proc. i jest największym producentem energii ze źródeł odnawialnych w naszym kraju. Łączna moc zainstalowana wszystkich obiektów z tego segmentu (lądowych farm wiatrowych, elektrowni wodnych, szczytowo-pompowych oraz farmy fotowoltaicznej) to 2188,9 MW. Łączna wielkość mocy zainstalowanych w PGE to 16,27 GW, głównym więc źródłem pozostają elektrownie konwencjonalne. PGE jest właścicielem m.in. elektrowni Dolna Odra, Opole, Turów i Bełchatów, 10 elektrociepłowni i dwóch kopalni węgla brunatnego.
Wcześniej w tym roku PGE próbowała przejąć Polenergię - spółkę kontrolowaną obecnie przez Dominikę Kulczyk. Polenergia także chce budować farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim, ma w tej sprawie umowę z firmą Equinor - dawnym Statoilem. Akcja nie powiodła się.