- Zagrożenie tego typu sytuacją jest bagatelizowane - powiedział Władimir Putin, gdy podczas konferencji jeden ze słuchaczy poprosił go o ocenę zagrożenia wojną jądrową lub trzecią wojną światową.
Teraz wydaje się to niemożliwe, ale gdyby doszło do czegoś takiego, doprowadziłoby to do upadku całej cywilizacji, a może i naszej planety. Niestety, mamy ten trend, aby nie doceniać obecnej sytuacji. Istnieją zagrożenia w naszym codziennym życiu. Te ryzyka to przede wszystkim upadek międzynarodowego systemu kontroli zbrojeń
- powiedział Putin podczas konferencji.
Prezydent Rosji skrytykował Stany Zjednoczone za zapowiedzi wycofania się z międzynarodowego traktatu jądrowego z 1987 r. ("Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu"). Donald Trump zapowiedział takie kroki argumentując, że traktat od lat nie jest respektowany przez Rosjan. Na początku grudnia USA dały Rosji ultimatum - 60 dni na powrót do przestrzegania traktatu.
Jak informował Putin, gospodarka Rosji w 2018 r. urośnie o ok. 1,8 proc., bezrobocie spada, a inflacja jest na "akceptowalnym" poziomie (3,8 proc. w listopadzie). Putin dodał, że w budżecie kraju jest nadwyżka. Powiedział też, że nie wycofa się z reformy podniesienia wieku emerytalnego. Ubolewał, że gospodarka kraju jest w dużej mierze uzależniona od sytuacji na rynku ropy.
Władimir Putin nie załagodził podczas konferencji ostatniego napięcia na linii Rosja-Ukraina. Pod koniec listopada Rosjanie aresztowali w Zatoce Kerczeńskiej 23 marynarzy z trzech okrętów ukraińskiej marynarki wojennej. Ukraińskie jednostki próbowały wpłynąć na Morze Azowskie, by dostać się do portu w Mariupolu. Podczas czwartkowej konferencji Putin powtarzał, że w opinii Kremla całe wydarzenie było prowokacją Ukraińców, a los marynarzy zależy od sądu.
O sankcjach Zachodu w związku z agresją na Ukrainie Putin mówił, że rosyjska gospodarka przystosowała się do nich i nie wszystkie ich konsekwencje ocenia negatywnie.