Polski sektor przemysłowy słabo zakończył 2018 rok. Indeks PMI (Purchasing Managers' Index) spadł do 47,6 pkt w grudniu z 49,5 pkt miesiąc wcześniej. W przypadku tego wskaźnika odczyt poniżej poziomu 50 pkt oznacza spowolnienie sektora.
Pod kreskę spadliśmy już w listopadzie, teraz ten trend się pogłębił. "Wskaźnik PMI sygnalizuje największy kryzys od kwietnia 2013 roku" - piszą autorzy raportu z firmy IHS Markit. A ekonomiści PKO BP przypominają, że wtedy wzrost PKB ledwie przekraczał 0 proc.
Indeks PMI składa się z kilku subindeksów. Wśród nich produkcja i nowe zamówienia spadły w grudniu najszybciej od czerwca 2009 roku, czyli od szczytowego momentu kryzysu. W przypadku zamówień widać wpływ spadającego popytu z zagranicy, zwłaszcza z Unii Europejskiej, a przede wszystkim z Niemiec. Spowolnienie na zachodzie Europy uderza w polską gospodarkę.
Eksperci Credit Agricole zwracają uwagę na to, że subindeks nowych zamówień ogółem znalazł się poniżej składowej dla nowych zamówień eksportowych - pierwszy raz od lipca 2017 roku. "Oznacza to, że zamówienia krajowe obniżyły się silniej niż zamówienia zagraniczne. To z kolei wskazuje, że spadek zamówień ogółem w polskim przetwórstwie wynikał nie tylko z osłabienia popytu zewnętrznego, ale również wewnętrznego. W naszej ocenie było to związane głównie z ograniczeniami podażowymi (brak wykwalifikowanych pracowników)" - uważają ekonomiści.
"Dane dotyczące liczby nowych zamówień oraz zaległości produkcyjnych sugerują, że w najbliższym czasie trend spadkowy zostanie utrzymany" - mówi, cytowany w komunikacie, dyrektor IHM Markit Trevor Balchin.
Według ekonomistów mBanku dzisiejsze dane składają się na spójny obraz spowolnienia widoczny w innych raportach, na przykład tych z GUS. "Zdaniem PMI od polskiej gospodarki w grudniu odpadło dno. Spina się to z pogorszeniem nastrojów konsumentów, które widzieliśmy w danych GUS i CBOS" - piszą w komentarzu zamieszczonym na Twitterze.
Podobnie odczyt PMI ocenia PKO BP. "Dane wpisują się w nasz scenariusz spowolnienia wzrostu gospodarczego (z 5,0 proc. w 2018 do 3,7 proc. w 2019 wg naszych prognoz), którego źródłem jest popyt zewnętrzny. Czynnikiem stabilizującym koniunkturę będzie nadal silny popyt wewnętrzny stymulowany m.in. przez rosnący napływ środków z UE: spodziewamy się szczytu wykorzystania środków z bieżącej perspektywy finansowej pod koniec 2019" - piszą. Podkreślają jednocześnie, że PMI ma ostatnio "nieco luźniejszy" związek z danymi o dynamice PKB.
PMI to tak zwany wskaźnik wyprzedzający koniunktury, który nie zawsze pokrywa się z faktycznymi danymi, publikowanymi przed GUS, choć często pokazuje trend. Według Credit Agricole, dzisiejszy PMI jest spójny z prognozą produkcji przemysłowej w grudniu - eksperci tego banku sądzą, że jej wzrost ma wyraźnie spowolnić, do 3,2 proc. z 4,7 proc. w listopadzie.
Jednak wspomniany już powyżej mBank zauważa, że odczyty PMI mimo wszystko bywają bardziej pesymistyczne, niż to, co pokazują realne dane z gospodarki i inne wskaźniki.