Podatek wynosi 1000 jenów, co stanowi równowartość około 35 złotych. Doliczany jest do biletów lotniczych oraz na statki morskie i nie jest uzależniony od narodowości. Wyłączone z niego są dzieci do drugiego roku życia, pasażerowie tranzytowi oraz ci, którzy będą musieli wyjechać z kraju z powodu nieprzewidywalnych okoliczności, jak zła pogoda.
To pierwszy nowy stały podatek wprowadzony w Japonii od 1992 roku. Rząd szacuje, że w nowym roku fiskalnym 2019 (obecny kończy się w marcu) zbierze z niego 50 miliardów jenów, czyli około pół miliarda dolarów. Pieniądze mają zostać przeznaczone na wspomaganie działań, które zwiększą możliwości przyjmowania zagranicznych turystów przed igrzyskami olimpijskimi w 2020 roku i po nich.
Na razie chodzi na przykład o bramki na lotniskach z technologią rozpoznawania twarzy czy inne rozwiązania przyspieszające procedury migracyjne oraz oznakowanie miejsc atrakcyjnych turystycznie.
Jak podają japońskie media, Japonia staje się coraz popularniejsza wśród gości z zagranicy. W minionym roku odwiedziło ją po raz pierwszy 30 milionów osób. Władze chcą, by do 2020 roku ta liczba wzrosła do 40 milionów.