Krzysztof A. pseudonim "Twardy", który jest oskarżony o pobicie w kwietniu 2014 roku Wojciecha Kwaśniaka, nie stawił się, bo - jak mówił jego pełnomocnik, adwokat Adam Gomuła - jest chory.
Klient jest do końca miesiąca na zwolnieniu lekarskim, co więcej w dniu wczorajszym zostały wykonane badania sądowo-psychiatryczne i około 2 tygodni potrzebne jest na sformułowanie tej opinii, która dopiero określi, czy może brać on udział w obecnym postępowaniu
- mówił adwokat. Podkreślił on, że opinia dotyczy możliwości i zdolności do uczestnictwa oskarżonego w postępowaniu, natomiast nie odnosi się do momentu popełnienia zarzucanego czynu.
Na sali sądowej nie było też Krzysztofa A. pseudonim "Brzydki Krzysiek", który odsiaduje wyrok w innej sprawie w bawarskim więzieniu. Przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Edyta Snastin wyjaśniła, że pod koniec grudnia sąd wystawił za oskarżonym Europejski Nakaz Aresztowania.
W ocenie sądu należy podjąć wszystkie kroki, żeby ta sprawa była prowadzona łącznie wobec wszystkich czterech oskarżonych, stąd ten Europejski Nakaz Aresztowania. Z drugiej strony, skoro oskarżony nie wnosił o doprowadzenie go na rozprawę, to również nie jest przeszkoda do tego, aby rozpocząć proces, bowiem postępowanie toczy się w trybie kontradyktoryjnym
- poinformowała sędzia Edyta Snastin.
Według aktu oskarżenia zleceniodawcą pobicia miał być były członek Rady Nadzorczej SKOK Wołomin Piotr P., który do sądu został doprowadzony do aresztu.
Wojciech Kwaśniak po wyjściu z sali sądowej mówił, że jest mu przykro, iż wciąż nie udaje się osądzić osób podejrzanych o dokonanie i zlecenie pobicia. Jednocześnie zaznaczył, że liczy, iż prokuraturze w ciągu czterech lat udało się zebrać wystarczającą liczbę dowodów świadczących o winie oskarżonych.
Bo nie chce mi się wierzyć, że te cztery lata poświęciła głównie na to, żeby szukać argumentów uzasadniających postawienie zarzutów grupie urzędników, którzy doprowadzili do przerwania przestępczej działalności przez SKOK Wołomin i powiązaną z nią grupę przestępczą
- twierdził były wiceprzewodniczący KNF.
Jest to drugie podejście sądu do sprawy pobicia Wojciecha Kwaśniaka. Proces trzeba rozpocząć od nowa, bo w lutym ubiegłego roku nastąpiła zmiana przewodniczącego składu sędziowskiego. Powodem był urlop macierzyński, na który poszła w listopadzie 2017 r sędzia prowadząca sprawę.
Wojciech Kwaśniak został pobity przed własnym domem w 2014 r. Był wówczas zastępcą przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
W grudniu "Fakty" TVN dotarły do aktu oskarżenia w sprawie, z którego wynika, że napad był starannie przygotowywany przez kilka dni. Atak miał sprawić, że Kwaśniak będzie niezdolny do pracy w KNF.
Napastnik celował w głowę ofiary, Kwaśniak zaczął się szczęśliwie bronić, zdjął z jego głowy kominiarkę. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. W wyniku pobicia Kwaśniak odniósł ciężkie obrażenia, łącznie ze złamaniem czaszki, tylko na samej twarzy trzeba było mu założyć 40 szwów.
Akt oskarżenia ws. pobicia Kwaśniaka trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w październiku 2015 r.