Rząd premier May przegrał głosowanie zaledwie 10 tygodni przed terminem formalnego wyjścia z UE. Za umową w sprawie brexitu głosowało 202 posłów, przeciw było aż 423. Teraz Theresa May ma trzy dni obrad Izby Gmin, by przedstawić dalsze plany - czyli do poniedziałku.
Wniosek o wotum nieufności przepadł. Podczas środowego głosowania w brytyjskim parlamencie premier May otrzymała poparcie 325 posłów, 306 chciało jej odwołania. Możliwy scenariusz nr 1 jednak się więc nie ziścił,.
Pierwotnie głosowanie nad porozumieniem z UE miało się odbyć 11 grudnia, ale premier zmieniła termin na późniejszy, licząc, że w tym czasie przekona opornych. Nie udało się, co więcej, wśród tych, którzy głosowali przeciwko wynegocjowanej przez nią umowie, było aż 118 posłów jej własnej Partii Konserwatywnej. Tak wielka porażka, może osłabić jej pozycję w partii i być może zmusić do odejścia.
Twarde stanowisko niektórych z jej partyjnych kolegów widać w ich komentarzach na Twitterze. "Premier próbowała dyktować warunki Parlamentowi. Teraz musi zaakceptować, że to Parlament ustali warunki brexitu a jej zadaniem, jako szefa rządu, jest je spełnić" - napisał na Twitterze były minister z Partii Konserwatywnej Nick Boles.
To najgorsza możliwa opcja. Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia wewnątrz Wielkiej Brytanii oraz między Londynem a Brukselą, 29 marca dojdzie to tzw. twardego brexitu. Może on oznaczać katastrofę dla brytyjskiej gospodarki.
Oznacza po prostu opóźnienie wejścia w życie brexitu. Taka opcja w ostatnich dniach coraz częściej pojawiała się w europejskich i brytyjskich mediach. Dzięki niej Wielka Brytania uniknęłaby opuszczenia Unii bez żadnej umowy.
Zwołanie przedterminowych wyborów w Wielkiej Brytanii to także jedna z opcji, jednak jest ona również czasochłonna, nie ma szans, by zdążyć z nią do 29 marca. Poza tym do tego potrzeba jest zgoda aż 2/3 posłów.
Wielu brytyjskich polityków wzywało do organizacji kolejnego plebiscytu. Theresa May się temu sprzeciwiała, mówiąc, że naród już raz wyraził swoją wolę i należy ją uszanować, a drugie referendum oznaczałoby pogłębianie podziału w społeczeństwie.
Nie wiadomo na razie, która z tych opcji - albo jakie ich połączenie - wygra. Na wszelki wypadek brytyjski rząd już od tygodni przygotowuje się na tę najbardziej przerażającą wersję - wyjście bez umowy.
Brytyjscy posłowie we wtorek odrzucili umowę z Brukselą wynegocjowaną przez Theresę May. Dlatego rząd w Londynie musi teraz przygotować się do scenariusza wyjścia z Unii bez umowy. Robi zapasy leków, mobilizuje wojsko i policję do pilnowania sklepów oraz przeprowadza ćwiczenia na granicy.