Od stycznia bieżącego roku zmieniły się przepisy dotyczące leasingu i wynajmu długoterminowego samochodów. Na pojazdy o wartości ponad 150 tys. zł wprowadzony został limit kwoty uznawanej za koszty uzyskania przychodu. Wcześniej takiego ograniczenia nie było.
Wystarczyło kilka tygodni, by doradcy podatkowi znaleźli w przepisach lukę, która, przynajmniej teoretycznie, pozwalają obejść limit. Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", chodzi o najem krótkoterminowy. Przedsiębiorca może zawierać kolejne umowy na wynajem auta i za każdym razem uwzględniać limit w wysokości 150 tys. zł. Przepisy nie wykluczają bowiem, by przedmiotem umowy było wciąż to samo auto.
Przedsiębiorcy muszą pamiętać jednak o tym, że fiskus ma w swoim arsenale broń atomową - po pierwsze może uznać daną czynność za pozorną. Skarbówka może też uznać, że dana operacja finansowa została przeprowadzona wyłącznie po to, by umniejszyć podatek.
Czytaj też: Nowe zasady leasingu aut. Jak działają? Wyjaśniamy
Regulacje, które obowiązują od początku roku, uderzają w przedsiębiorców, którzy w leasing biorą drogie auta. Dla przykładu koszty wynajmu Volvo XC 90 T8 AWD Plug-In Hybrid R-Design - w cenie 341 tys. zł netto - zapłaci łącznie podatek dochodowy wyższy o 28 tys. zł w porównaniu z sytuacją, gdyby umowę leasingową na takie samo auto podpisał jeszcze w 2018 r. Zarówno przedsiębiorcy, jak i doradcy podatkowi są więc zmotywowani, by szukać sposobu na ominięcie przepisów.