Od rana w kilku polskich miastach trwa protest rolników. Zgromadzeni pod szyldem Agrounii ogłosili "powstanie chłopskie".
Protest polega na wolnym przemieszczaniu się kolumn pojazdów rolniczych drogami krajowymi. Traktory, kombajny i inne maszyny pojawiły się m.in. w okolicach Kościana, Leszna, Środy Wielkopolskiej, Kraśnika, Leżajska, Lublina, Piotrkowa Trybunalskiego.
Rolnicy twierdzą, że ich sytuacja z każdym dniem się pogarsza. Wbrew pozorom (oraz powierzchownej ocenie niektórych osób - zwłaszcza tych "z miasta") i propagandzie sukcesu uprawianej przez rząd, polska wieś weszła w stan stagnacji, a nawet powolnego umierania
- piszą protestujący w swoim manifeście.
Rzeczniczka PiS reaguje
Forma protestu nie spodobała się Prawu i Sprawiedliwości. Beata Mazurek, rzeczniczka partii, skrytykowała formę, w jakiej rolnicy wyrażają swoje niezadowolenie.
Prowadzimy politykę korzystną dla rolnictwa i zawsze jesteśmy gotowi na rozmowę. Rolnicy tak jak inne grupy maja prawo do protestu. Jednak blokowanie dróg narusza prawo innych obywateli do swobodnego poruszania się po kraju. Dla takich działań nie może być akceptacji.
- napisała na Twitterze.
Wypowiedź Mazurek jest istotna wobec zapowiedzi rolników, którzy ostrzegają, że za tydzień ich protest może przenieść się do Warszawy. 6 lutego strajk może przyjąć formę ogólnopolską.
Czytaj też: Dlaczego rolnicy protestują? "Rząd otrzymał pieniądze z Unii, ale ich nie przekazał"
Rolnicy twierdzą, że w wyniku skumulowania klęsk żywiołowych branża straciła w zeszłym roku trzy miliardy złotych. Dodatkowo trapią ją problemy związane m.in. ze zwalczaniem ASF.