"Teflonowi populiści mogą przetrwać skandal związany z taśmami" - pisze w swojej opinii Bloomberg. Agencja komentuje informacje ujawnione przez "Gazetę Wyborczą", stwierdzając, że nie będą dla rządu PiS tak niszczycielskie, jak było to w przypadku taśm, które przyczyniły się do przegrania wyborów przez Platformę Obywatelską.
Bez wątpienia Kaczyński zaszkodził PiS, potwierdzając, że wykorzysta swoją władzę polityczną, by przeforsować olbrzymi projekt budowlany, w którym udział brała jego rodzina i najbliżsi współpracownicy. Zaangażowanie państwowego banku w tym kontekście wydaje się równie niefortunne (choć bank Pekao zapewnił, że pieniądze pożycza wyłącznie w zgodzie z ogólnymi procedurami)
- pisze dziennikarz Bloomberga.
Kaczyński zawsze przedstawiał siebie jako ascetę niezainteresowanego luksusem i bogaceniem. Nosi kiepskie garnitury, a wedle oficjalnego oświadczenia majątkowego z roku 2017 wynika, że ma tylko 19 tys. zł (5000 dolarów) oszczędności. "Nie idzie się do polityki dla pieniędzy" - często powtarzał. To jednak mocno kontrastuje z jego znajomością szczegółów budowy wieżowca i łatwością prowadzenia negocjacji biznesowej.
- czytamy w komentarzu agencji.
Sprawę komentuje też prasa austriacka. Der Standard twierdzi, że ujawnienie rozmowy może być dla PiS sporym problemem.
Istnieją uzasadnione powody, dla których Kaczyński obawia się taśm. Poprzedni rząd upadł za sprawą kelnerów. W ulubionej restauracji konserwatywno-liberalnej Platformy służyli oni nie tylko dobrym jedzeniem i drogim winem, ale i podsłuchem ukrytym w soli i pieprzu.
- pisze portal.
Media związane z PiS przed wyborami roku 2015 nieustannie publikowały treści nagrań. I chociaż żadna z wulgarnych rozmów nie zakończyła się sprawą karną, arogancki i wulgarny język podważył zaufanie obywateli do swoich przedstawicieli w Sejmie. PiS zdobył absolutną większość.
- czytamy dalej w austriackim komentarzu.
Politycy PiS tacy jak Beata Mazurek, rzeczniczka partii, próbują wyśmiewać "pseudorewelacje", minister Jarosław Gowin określa nagraną rozmowę jako "normalne negocjacje". Ale jak twierdzi Adam Traczyk, założyciel i dyrektor Fundacji Global.Lab, reputacja Kaczyńskiego jako mitycznego lidera, zbawcę narodu, została poważnie nadszarpnięta.
- zauważa gazeta.
Oceny polskiej publikacji dokonał też Piotr Maciej Kaczyński, analityk pracujący w Brukseli. Na łamach Euroactiv wyjaśnił, że polskie partie polityczne nie mogą prowadzić działalności gospodarczej.
Jeśli Srebrna to PiS - jak sugeruje Kaczyński, mówiąc o spółce "my" - jest to naruszenie prawa. Również jeśli Kaczyński nie reprezentował Srebrnej w negocjacjach z austriackim biznesmenem, to kogo reprezentował?
- pyta dziennikarz.
Ważniejsze jest jednak co innego - publiczny przekaz. Oficjalnie PiS odcina się przecież od bogaczy, przedstawia się jako sojusznik nieuprzywilejowanych.
- czytamy w komentarzu.
O taśmach Kaczyńskiego pisze też Politico. Serwis nie tylko ze szczegółami omawia tekst "Wyborczej". Przypomina również, jak skończył się skandal związany z taśmami, na których nagrano polityków PO.
Wulgarny język i szczerość członków rządu nadszarpnęła reputację Platformy i była głównym powodem zwycięstwa PiS w wyborach roku 2015.
- stwierdza portal.
Czytaj też: Srebrna, czyli najcenniejszy skarb PiS? Ile wart jest majątek spółki, jak powstała, co chce budować
Sprawę skomentował również Die Welt cytowany przez Deutsche Welle.
Nikt nie mógł dotychczas udowodnić szefowi PiS machlojek. Polska gazeta publikuje obecnie taśmy, które mogą być wybuchowe.
Taśmy ujawnione przez "Gazetę Wyborczą" komentują też media w innych krajach. W większości komentarzy poruszana jest kwestia wizerunku Jarosława Kaczyńskiego, który do tej pory uchodził za skromnego polityka.