Czeski minister rolnictwa nie krył swoich obaw i wydaje się podchodzić ze sporym sceptycyzmem do zapewnień polskiej strony.
„W przypadku wątpliwości Republika Czeska jest gotowa bezkompromisowo podjąć dalsze niezbędne środki, by chronić czeskich konsumentów” – argumentował czeski minister rolnictwa.
Główny Inspektorat Weterynarii poinformował, że właścicielom ubojni pokazanej w reportażu cofnięto zgodę na prowadzenie działalności. Minister rolnictwa Jan Ardanowski także wypowiedział się w temacie procederu ukazanego w reportażu. Otwarcie przyznał, że „nie będzie pobłażania dla przestępców, którzy niszczą wizerunek polskiej żywności i podważają zaufanie do polskich producentów”. Miroslav Toman uważa z kolei, że zamknięcie ubojni takich jak ta w powiecie ostrowskim to za mało. Oczekuje nowych przepisów i zwiększonych kontroli mięsa.
Dla mnie najważniejsza jest ochrona naszych konsumentów i dlatego chcę gwarancji, że handel chorymi zwierzętami nie będzie kontynuowany i nie dostaną się do rzeźni. Chcę także zapewnienia, że poziom kontroli w Polsce będzie co najmniej na takim samym poziomie jak w Republice Czeskiej, gdzie jesteśmy w stanie określić pochodzenie każdego kilograma mięsa wołowego. Do czasu aż otrzymamy gwarancje, że system polski działa, będą u nas trwały wzmożone kontrole dostaw z Polski
- powiedział czeskiej agencji prasowej CTK Miroslav Toman.
Polskie ministerstwo rolnictwa wydało oświadczenie, w którym twardo zapewnia, że „przestępcy będą eliminowani z rynku”. (...) Takie działania nie będą w Polsce tolerowane. Będą one ścigane z determinacją i całą stanowczością – podkreślił minister Jan Ardanowski.
Kontrowersje wokół uboju chorych i martwych zwierząt mogą radykalnie wpłynąć na polski eksport mięsa m.in. do Czech. Nasze relacje w branży spożywczej z Republiką Czeską są nadal dość napięte. Przypomnijmy choćby polsko-czeską „wojnę” o drób, która w 2016 r. doprowadziła do dodatkowych kontroli, a finalnie do odesłania kilkuset tysięcy polskich jaj. Wcześniej, w 2015 r. czeska gazeta „Lidove Noviny” zasugerowała, że Polska lepszą żywność eksportuje do Niemiec, a do Czech tę gorszej jakości. Do bojkotu polskiej żywności zainicjowanego przez byłego ministra finansów Andreja Babiša włączyły się też niektóre z tamtejszych tabloidów. Z tego względu obecne rozmowy polskiego rządu z ministerstwem rolnictwa Republiki Czech mogą okazać się dość trudne. Problem nielegalnego uboju chorych i martwych zwierząt to z pewnością problem wizerunkowy dla polskiego przemysłu mięsnego.
W sobotę 26 stycznia na TVN24 wyemitowano reportaż dziennikarzy "Superwizjera". Materiał "Chore bydło kupię" ukazał proceder produkcji mięsa z wykorzystaniem chorych lub nieżyjących krów w jednej z ubojni w powiecie ostrowskim. Ubojnia po emisji reportażu została zamknięta. Sprawą zajęły się Główny Inspektorat Weterynaryjny i policja.