Ministerstwo Sprawiedliwości chce wprowadzić sankcje dla osób i firm, które ściągając długi dopuszczają się nękania uchylających się od zapłaty należności. Kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia ma grozić za uporczywe egzekwowanie wierzytelności - donosi "Rzeczpospolita".
Chodzi tu o sytuacje, które dziś znajdują się na granicy prawa. Zdarza się bowiem, że właściciel długu informuje o zobowiązaniu sąsiadów, współpracowników, rodzinę. Agresywni windykatorzy często dzwonią do dłużników jeszcze przed 6 rano, wysyłają im masową korespondencję. Zdarzają się bardziej dokuczliwe formy egzekucji - wielokrotne nachodzenie w domu, oklejanie drzwi, wywieszanie plakatów z informacją o długu.
Inicjatywa resortu sprawiedliwości ma na celu uszczelnienie przepisów, które już dość precyzyjnie opisują to, co dopuszczalne w egzekwowaniu długów. Wierzyciela w żaden sposób nie można bowiem zastraszać, wywoływać u niego lęku, poniżać, naruszać prywatności. Naruszenia muszą mieć jednak charakter obiektywny, nie subiektywny - podobnie jest na przykład w przypadku pomówienia czy zniesławienia.
Czytaj też: Dobra zmiana dla tysięcy Polaków. Długi szybciej się przedawnią. Ma to ukrócić ich "hodowanie"
Sprawę egzekucji długów reguluje też kodeks karny, który nazywa przestępstwem stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności.
Wprowadzenie sankcji za nękanie przy egzekucji długu to kolejna inicjatywa Ministerstwa Sprawiedliwości, która ma na celu ochronę konsumentów. W zeszłym roku skróceniu uległ podstawowy okres przedawnienia długów - do sześciu z dziesięciu lat. Po upływie sześciu lat nie będzie można się domagać od konsumenta zaległego roszczenia. Tak samo wygląda to w przypadku, kiedy należności zostaną stwierdzone wyrokiem sądu i ich przedawnienie biegnie na nowo. Zmieniły się też zasady dotyczące zajmowania konta.