Polska wołowina z zamkniętej ubojni sprzedawana w Czechach jako argentyńska

Czeskie władze odkryły, że mięso pochodzące z zamkniętej już polskiej ubojni, w której mogło dość do przetwarzania chorych krów, trafiło do restauracji. Klienci byli przekonywani, że wołowina pochodzi z Argentyny.
Zobacz wideo

"Rzeczpospolita" informuje o skandalu odkrytym przez czeskie władze. Tamtejsze ekskluzywne restauracje podawały wołowinę pochodzącą z Polski jako argentyńską, znacznie droższą.

Czeski minister rolnictwa Miroslav Toman poinformował w parlamencie, że wśród mięsa sprzedanego konsumentom znajdowało się to pochodzące  z zamkniętej ubojni, w której, jak twierdzą reporterzy TVN, mogło dochodzić do uboju chorych krów. 

Zapewniam, że mięso nie trafiło do jakichś tanich restauracji. To były luksusowe restauracje, szczególnie w Pradze. Podawały polską wołowinę jako argentyńską sprzedając ją za 1000 koron.

- cytuje czeskiego polityka serwis novinky.cz.

Minister zachęca do czeskiego mięsa

Polscy eksporterzy boją się spadku zamówień, jednak jak na razie sygnały płynące z Czech są pozytywne. Po pierwsze 80 przebadanych do tej pory próbek polskiego mięsa potwierdza, że jego jakość i bezpieczeństwo nie budzą zastrzeżeń. 

Czytaj też: Mięso z nielegalnego uboju krów z Polski w Europie. Trafiło m.in. do szkół i restauracji

Czeski minister rolnictwa stwierdził jednak, że nie ufa polskiemu systemowi kontroli jakości, zachęca do unikania polskiego mięsa i kupowania krajowego. 

Obecnie jednak nasi południowi sąsiedzi nie przewidują wprowadzenia restrykcji w postaci zakazu importu mięsa z Polski. 

Polska branża mięsna odczuwa skutki, jakie wywołała emisja materiału "Superwizjera TVN" dotyczącego przetwarzania mięsa chorych i padłych krów. Eksporterzy są przez swoich zagranicznych kontrahentów stawiani pod ścianą. Widoczny jest spadek zamówień, ich odwoływanie, żądania renegocjacji cen. Eksporterzy i hodowcy mogą, zdaniem ekspertów, odnotować straty wynoszące nawet 600 mln zł. 

Więcej o: