Brexit i gorzkie walentynki w Londynie. Premier Wielkiej Brytanii przegrała głosowanie w Izbie Gmin

Brytyjscy posłowie mieli zdecydować, czy potwierdzają poparcie dla planu Theresy May, który zakłada zmiany w umowie brexitowej. Wynik głosowania nie jest wiążący dla rządu, ale oznacza upokarzającą porażkę premier i może utrudnić jej dalsze rozmowy z UE.
Zobacz wideo

Izba Gmin po kolejnej kilkugodzinnej debacie zagłosowała przeciwko rządowej uchwale ws. strategii dotyczącej brexitu. Za było 258 posłów, przeciw 303. To symboliczna przegrana, bo głosowanie nie było wiążące, ale mimo wszystko jest to porażka Theresy May. Tak wyglądało ogłoszenie wyników:

Brexitowy chaos

Czwartkowe głosowanie w Izbie Gmin nie było kluczowe. Tak zwany meaningful vote, czyli głosowanie zatwierdzające brexit, ma odbyć się, według ostatnich deklaracji May, 27 lutego. Ale przegrana rządu pokazuje, że działania premier nie mają poparcia parlamentu. Nie może więc ona pokazać w Brukseli, że brytyjscy politycy są w stanie znaleźć porozumienie. A Theresa May próbuje przekonać unijnych decydentów, że lekkie zmiany w umowie brexitowej sprawią, że Izba Gmin wreszcie ją zatwierdzi. Tę umowę premier wynegocjowała w imieniu Wielkiej Brytanii razem z UE w listopadzie ubiegłego roku. Ale parlament, który wcześniej zapewnił sobie prawo do ostatecznego zatwierdzenia porozumienia, w styczniu je odrzucił.

W Brukseli widać zniecierpliwienie brakiem decyzyjności Brytyjczyków. Kilka dni temu Donald Tusk wywołał burzę, kiedy podczas konferencji prasowej z premierem Irlandii mówił o "specjalnym miejscu w piekle" dla tych, którzy promowali brexit bez planu, jak go wprowadzić w życie w bezpieczny sposób. Wczoraj szef Rady Europejskiej napisał z kolei na Twitterze, że "brak wiadomości to nie zawsze dobra wiadomość", a 27 krajów unijnych "wciąż czeka na konkretne, realistyczne propozycje z Londynu na to, jak przełamać brexitowy impas".

Twardy brexit straszy

Dlaczego to wszystko jest ważne? Wielka Brytania wyjdzie formalnie z Unii Europejskiej w nocy z 29 na 30 marca tego roku. Jeśli do tego czasu nie uda się zatwierdzić umowy dotyczącej warunków tego wyjścia, dojdzie do tak zwanego twardego brexitu. To oznacza chaotyczny rozwód między Londynem a Brukselą. Jego skutki trudno przewidzieć, ale według szacunków wielu ekonomistów, w tym na przykład Banku Anglii, jest to wariant najgorszy, który mocno uderzy w gospodarkę.

Problematyczny backstop

Brytyjskim posłom nie podoba się przede wszystkim jeden z zapisów umowy brexitowej, tak zwany irish backstop, irlandzki bezpiecznik. Został on wymyślony po to, by zapobiec powrotowi kontroli granicznych między Irlandią Północną, częścią Wielkiej Brytanii a Republiką Irlandii, która należy do UE. Takie kontrole mogłyby wrócić, gdyby po okresie przejściowym nie udało się wypracować umowy handlowej. To ważne po pierwsze z powodów historycznych - otwarta granica była jednym z warunków porozumienia kończącego konflikt w Irlandii Północnej. Poza tym, zapis o backstopie nie ma ograniczenia w czasie. Dlatego niektórzy brytyjscy politycy obawiają się, że sytuacja, w której Wielka Brytania pozostanie w unii celnej, będzie przeciągać się w nieskończoność i uniemożliwi krajowi w przyszłości zawieranie umów handlowych z resztą świata.

Więcej o: