Skażona wieprzowina z Barbadosu w Polsce. Ministerstwo Rolnictwa potwierdziło

Skażone półtusze świń i podroby z Barbadosu trafiły do Polski - informuje Wirtualna Polska. W mięsie przekroczony został poziom lewamizolu, stosowanego do odrobaczania.
Zobacz wideo

W RASFF, czyli unijnym Systemie Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach, informacja o skażonym mięsie pojawiła się już 21 lutego. Jak wynika z dokumentacji na stronie RASFF, skażone półtusze trafiły z Barbadosu do Belgii, a stamtąd m.in. do Polski, Czech, Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii czy Francji. 

Ministerstwo Rolnictwa potwierdziło Wirtualnej Polsce, że 38 sztuk świń ubitych na Barbadosie trafiło do firmy z woj. kujawsko-pomorskiego, a 24 świnie pojechały do woj. łódzkiego. Ponadto, jak donosi serwis, 9,9 ton mrożonych serc trafiło do przetwórni niedaleko Łodzi. Część mięsa zatrzymano i przekazano do utylizacji.

Polskie mięso kontrolowane na potęgę

Sytuacja budzi złość w związku z ostatnią kiepską passą polskich producentów mięsa. Hodowców świń gnębi wirus ASF. Dramatycznie spada pogłowie trzody chlewnej, bo w ramach walki z ASF wybito mnóstwo zdrowych świń. Mocno musi rosnąć więc import wieprzowiny, a to generuje takie afery jak skażone mięso z Barbadosu.

Z kolei polskie mięso wołowe (po wybuchu afery z przetwarzaniem chorych i padłych krów) jest ostatnimi czasy poddawane bardzo skrupulatnym, nadzwyczajnym kontrolom w Czechach i na Słowacji. Z danych z kontroli Komisji Europejskiej z lutego br. wynikało, że mięso z nielegalnego uboju trafiło, łącznie z Polską, do 14 krajów unijnych.

Czytaj też: Polskie mięso chorych krów wywołało panikę w Europie. "Spadają zamówienia. Wykorzystują moment"

Służby czeskie i słowackie będą teraz badać każdą partię mięsa wołowego z Polski (...) Widocznie mają ludzi i środki i tak im się chce, bo przecież oni wcale nie robią dyskryminujących kontroli w handlu. (...) Ciekawe czy służby czeskie będą tak samo kontrolować wszystkie produkty przewożone z Belgii?

- pytała 22 lutego pracownica inspekcji weterynaryjnej na Facebooku.

Polska Inspekcja Weterynaryjna by bardzo chętnie kontrolowała i pobierała tak samo gorliwie jak nasi przyjaciele zza południowej granicy. Tylko jest jeden problem: kto to będzie robił i kiedy. Już i tak doszły rzeźnie, pośrednicy, przewoźnicy, bioasekuracja. Jest jeszcze drugi problem, może by nam w końcu zaczęli normalnie płacić. Za wszystkie dodatkowe zadania i za wszystkie nadgodziny z tym związane

- dodawała.

Więcej o: