Szef KE Jean-Claude Juncker powiedział po spotkaniu z szefową brytyjskiego rządu, że uzgodniono prawnie wiążący dokument, który ma wyjaśnić i rozwiewać wątpliwości Brytyjczyków dotyczące porozumienia.
Chodzi o tak zwany backstop, czyli "irlandzki bezpiecznik". To zapis w umowie, który gwarantuje, że po brexicie nie powrócą kontrole między Irlandią Północną a Irlandią. Jednak by to było możliwe, Wielka Brytania ma pozostawać w unii celnej do czasu wynegocjowania nowej umowy handlowej Brukseli z Londynem. Zwolennicy brexitu obawiają się, że taka sytuacja będzie się utrzymywać w nieskończoność.
"Nasza umowa zawiera istotne wyjaśnienia i gwarancje prawne dotyczące umowy brexitowej i irlandzkiego bezpiecznika" - podkreślił szef Komisji Europejskiej. Dodał, że to ostatnie takie ustalenia dotyczące brexitu.
Nie będzie nowych negocjacji. Wybór jest jasny - albo ta umowa, albo do brexitu może w ogóle nie dojść Zróbmy tak, aby wyjście Wielkiej Brytanii z Unii odbyło się w sposób uporządkowany
- podkreślił szef Komisji Europejskiej.
Jean-Claude Juncker zaznaczył, że Wielka Brytania musi opuścić Unię Europejską przed majowymi wyborami do Europarlamentu. W przeciwnym razie musiałaby wybrać w głosowaniu swoich reprezentantów w parlamencie.
Theresa May powiedziała z kolei, że porozumienie to odpowiedź na postulaty i obawy brytyjskich deputowanych. "Uzyskaliśmy prawnie wiążące zmiany - dokładnie to, czego oczekiwał od nas parlament" - powiedziała premier.
"Co jest jasne, uzgodniliśmy, że mechanizm backstopu nie może być trwały i będzie jedynie tymczasowy" - powiedziała szefowa rządu.
Dodała również, że kolejną uzgodnioną rzeczą, także oczekiwaną przez parlament, jest ustalenie alternatywnego rozwiązania, które będzie mogło zastąpić backstop.
Wcześniej David Liddington, pełniący de facto funkcję zastępcy Theresy May, ogłosił w parlamencie, że Londyn uzyskał od UE prawnie wiążące zmiany w umowie. Podkreślił, że rozmowy trwają, ale przekonywał, że zmiany "wzmacniają i poprawiają" pierwszy wariant umowy i gwarantują, że irlandzki bezpiecznik nie stanie się pułapką.
Kalendarz Brexitu Marta Kondrusik
Warto zaznaczyć, ze w czasie konferencji ani Theresa May, ani Jean-Claude Juncker nie odpowiedzieli wprost na pytanie czy nowy dokument wprowadza do umowy konkretne zmiany, których od miesięcy domaga się brytyjski parlament.
Przypomnijmy, że po styczniowej porażce nad umową ws. brexitu May obiecała posłom, że zapewni Londynowi jednostronny mechanizm wyjścia z backstopu, wprowadzenie limitu czasowego, po którym backstop przestanie obowiązywać lub wprowadzi do umowy alternatywny mechanizm.
Dlatego poniedziałkowe porozumienie z UE spotkało się ze sceptycyzmem ze strony opozycyjnej Partii Pracy, jak również probrexitowego skrzydła Partii Konserwatywnej.
Szef laburzystów Jeremy Corbyn wprost stwierdził, że "negocjacje zawiodły" i wezwał posłów do odrzucenia porozumienia. Podobne opinie wyraziło również kilku ważnych brytyjskich polityków. Oznacza to, że losy wtorkowego głosowania nie są przesądzone.
Plan Theresy May zakłada, że 12 marca brytyjski parlament zagłosuje ws. umowy z UE. W przypadku odrzucenia porozumienia, dzień później odbędzie się głosowanie w sprawie wyjścia ze wspólnoty ale już bez żadnej umowy, czyli tzw. twardego brexitu.
Jeśli i to głosowanie nie przyniesie rozstrzygnięcia, pod głosowanie zostanie poddany wniosek o przesunięcie daty brexitu. Na takie rozwiązanie musi się jednak zgodzić też Bruksela. Theresa May będzie miała na przekonanie UE zaledwie dwa tygodnie, gdyż na ten moment ostateczną datą graniczną w sprawie brexitu jest wciąż 29 marca.