Tym razem w brytyjskiej Izbie Gmin głosowana była tylko część umowy brexitowej wynegocjowanej z Unią przez Theresę May. Parlament zajął się tylko tym fragmentem mówiącym o warunkach wyjścia ze wspólnoty, zaś część dotycząca deklaracji politycznej w sprawie przyszłych relacji nie była przedmiotem głosowania. Dlaczego?
Cała umowa brexitowa została odrzucona przez brytyjski parlament 12 marca. Tymczasem zgodnie z 400-letnią zasadą, na jaką powołał się spiker Izby Gmin John Bercow, na tej samej sesji parlamentu nie można głosować drugi raz nad wnioskiem, który już raz został odrzucony. May musiała przedłożyć więc Izbie "istotnie" zmieniony dokument. Wycięła więc z całego porozumienia z Unią tylko część dotyczącą warunku wyjścia ze wspólnoty.
Czytaj też: Brytyjczyk o brexicie: Wynik referendum to był szok. Teraz ludzie są już bardzo zmęczeni
Przyjęcie wniosku May było kluczowe, aby przełożyć dzień brexitu na 22 maja br.
Odrzucenie dokumentu sprawiło, że bardzo przybliżyła się wizja brexitu bez porozumienia z Unią, już 12 kwietnia. Do tego dnia Wielka Brytania ma czas, aby zaproponować UE inne rozwiązanie. Możliwe jest też kolejne przesunięcie daty wyjścia Brytyjczyków z Unii, choć oznaczałoby to udział w wyborach do europarlamentu. W zależności od kraju, odbędą się one w dniach 23-26 maja br.
Przypomnijmy, że premier Wielkiej Brytanii Theresa May zapowiedziała kilka dni temu, że zrezygnuje ze stanowiska, jeśli posłowie jej Partii Konserwatywnej poprą umowę brexitową. Po trzeciej klęsce umowy brexitowej wynegocjowanej przez May, przewodniczący konkurencyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn, wezwał premier do ustąpienia ze stanowiska już teraz.
Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, już zapowiedział zwołanie Rady na 10 kwietnia.
Czytaj też: Premier, który zaczął i ta, która po nim sprząta, szara eminencja i krewki populista. Oto twarze brexitu