Jak bankructwo tanich linii lotniczych może podtopić cały kraj. Islandia przed ponurym scenariuszem

Właściciel WOW Air walczył o swoje linie jak Theresa May o brexit - pisze "The Economist". Próbował różnych metod, do niektórych wracał, ale ciągle dostawał odpowiedź odmowną. Wreszcie, pod koniec marca, przewoźnik splajtował. Teraz ucierpieć może cała gospodarka Islandii. Już teraz doszło do największych masowych zwolnień w historii kraju.

"Nigdy nie będę w stanie sobie wybaczyć, że nie zacząłem działać wcześniej" - powiedział, cytowany przez Bloomberga, Skuli Mogensen, założyciel i właściciel WOW po tym, jak jego linie zbankrutowały. Powód kłopotów WOW był taki, jak zwykle w przypadku tanich przewoźników lotniczych: wzrosła konkurencja, zdrożała ropa naftowa i paliwo lotnicze, w takim otoczeniu coraz trudniej było walczyć o rentowność biznesu. Mogensen szukał koła ratunkowego u innych przewoźników oraz funduszu inwestycyjnego. Nie udało się i WOW zbankrutowały, zostawiając setki wściekłych pasażerów oraz grożąc gospodarce kraju.

Wielkie bankructwo w małym kraju

Islandia to mały kraj, ma około 350 tys. obywateli - mniej więcej tyle, co Lublin. To też maleńka gospodarka, która w ostatnich latach, po kryzysie finansowym, postawiła na turystów. Teraz turystyka może poniekąd Islandię zatopić, szczególnie po tym, jak zbankrutowały tanie linie lotnicze WOW, które wcześniej korzystały z boomu. Gospodarka wyspy może okazać się po prostu zbyt mała, by udźwignąć problem. O realności tego ryzyka może świadczyć osłabienie waluty, korony islandzkiej oraz gorączkowe narady rządu.

O tym, że WOW mogą spowodować kłopoty dla gospodarki, wiedziano już przynajmniej kilka miesięcy temu. Jesienią 2018 roku pojawił się raport rządowej grupy ekspertów. Według zawartych w nim szacunków upadek WOW Air mógłby spowodować recesję - skurczenie się PKB Islandii o 3 proc. i osłabienie korony o 13 proc. Według doniesień grupy Markaðurinn , która przygotowuje cotygodniowe raporty biznesowe, rządowi eksperci mieli też wyliczyć, że ekspert spadnie o 10 proc. i około 1400 osób straci pracę. A to tylko efekty bezpośrednie.

Islandia walczy z upadkiem WOW

To, na co szykowały się władze kilka miesięcy temu, się zrealizowało. W oficjalnym komunikacie sprzed kilku dni szef banku centralnego Islandii mówił już nieco bardziej uspokajająco. Przyznał, że upadek WOW będzie wprawdzie mieć negatywny wpływ na wzrost PKB, ale ten jeden czynnik nie zepchnie kraju w recesję. Ale ten negatywny wpływ już mocno widać na rynku pracy. Od razu pracę straciło około 1500 osób - to największe grupowe zwolnienia w historii tego kraju. Rząd zdecydował się przeznaczyć 80 milionów koron, równowartość ponad pół miliona dolarów, na wsparcie dla resortu pracy, który będzie musiał zająć się teraz zwolnionymi.

Na plajcie WOW skorzystają inne działające na Islandii linie. Ale doszło do niego w słabym dla momencie, kiedy pojawiają się ponure prognozy dotyczące turystyki w ogóle. W tym roku liczba turystów ma spaść po raz pierwszy od dekady. Już pod koniec ubiegłego roku było słychać pierwsze ostrzeżenia, że boom turystyczny może Islandię podtopić.

WOW być może się odrodzi

Tymczasem historia WOW może mieć dalszy ciąg. Jak podają islandzkie portale, Skuli Mogensen się nie poddaje - 4 kwietnia poinformował, że zamierza wskrzesić bankruta. Szuka właśnie 40 mln dolarów do sfinansowania inwestycji. Liczy na to, że udałoby mu się odkupić pozostałe aktywa WOW, w tym markę i zacząć loty jeszcze przed końcem tego półrocza. .

Więcej o: