Patrząc na to, co działo się w ostatnich tygodniach w brytyjskim parlamencie, trudno uwierzyć, że posłowie zgodzili się ws. brexitu. Izba Gmin przegłosowała wniosek opozycyjnej Partii Pracy, który ma zapobiec twardemu brexitowi, czyli wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy - ten scenariusz przez większość polityków i ekonomistów nie tylko na Wyspach, ale i w Europie, uważany jest za najbardziej niebezpieczny.
Wniosek złożony przez jedną posłanek labourzystów w środę przeszedł jeszcze tego samego dnia, po sześciogodzinnej debacie, tuż przed północą. Ale przeszedł zaledwie jednym głosem - za było 313 głosujących, przeciw 312. Ustawa zobowiązuje premier Theresę May do tego, by poprosiła UE o przedłużenie Artykułu 50 - czyli o opóźnienie brexitu - dalej niż do 12 kwietnia, po to, by tego dnia uniknąć wyjścia bez umowy. Do tego parlament ma mieć decydujący głos w sprawie długości tego opóźnienia.
Sama Theresa May zagłosowała przeciwko. Rządowi nie podobają się uprawnienia, jakie ustawa daje Izbie Gmin. Mogą bowiem osłabić pozycję negocjacyjną z Brukselą - termin wydłużenia procesu wychodzenia z UE bywa kartą przetargową w rozmowach. Ustawę musi jeszcze zatwierdzić izba wyższa brytyjskiego parlamentu - Izba Lordów, która ma zająć się nim w czwartek. To jednak jeszcze nie koniec, bo potrzebna jest jeszcze zgoda Unii Europejskiej, która nie musi jej udzielić.
Czytaj też: Szef KE: Jeśli Londyn zatwierdzi umowę do 12 kwietnia, do brexitu może dojść 22 maja
Tutaj warto przypomnieć, że Theresa May też chce opóźnienia brexitu - zapowiedziała, że poprosi o to Brukselę, ale zależy jej na tym, by nie było ono zbyt duże. Chodzi o to, by Wielka Brytania uniknęła konieczności wzięcia udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Od kilku miesięcy brytyjscy politycy nie mogą porozumieć się w sprawie umowy brexitowej. Premier wynegocjowała ją z UE w listopadzie ubiegłego roku. Na umowę określającą warunki wyjścia a także dołączoną do niej deklarację polityczną w sprawie przyszłych relacji zgodziło się wtedy 27 państw unijnych. Musi ją jeszcze zatwierdzić parlament Wielkiej Brytanii - tymczasem posłowie odrzucili ugodę May już trzy razy (nie zawsze w tej samej formie, ostatnio, w ubiegłym tygodniu, głosowali nad samą umową, bez deklaracji politycznej).
Impas miała przełamać inicjatywa ze strony Izby Gmin, która wywalczyła sobie prawo przejęcia od rządu kontroli nad procedurą głosowań w sprawie brexitu. Ale i to się nie udało, żaden z pomysłów dotyczących rozwiązania problemu brexitu nie zyskał poparcia większości, mimo dwóch prób przeprowadzenia takich głosowań.
Teraz premier próbuje porozumieć się z liderem opozycji Jeremym Corbynem. W środę rozmawiali na temat możliwego brexitowego kompromisu. Ta pierwsza runda międzypartyjnych negocjacji została uznana przez oboje jako "konstruktywna". Theresa May chce osiągnąć porozumienie z Corbynem po to, by Izba Gmin mogła zagłosować nad jakąś strategią na brexit przed 10 kwietnia. Na ten dzień szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał nadzwyczajny szczyt unijny.