Popołudniowe rozmowy Związku Nauczycielstwa Polskiego, Forum Związków Zawodowych i rządu ponownie zakończyły się fiaskiem. Związkowcy odrzucili propozycje strony rządowej. A to oznacza, że pod dużym znakiem zapytania stoi organizacja egzaminów gimnazjalnych, które rozpoczynają się w środę.
Dopiero w środę Centralna Komisja Edukacyjna będzie w stanie realnie poinformować rodziców, w których szkołach nie odbędą się egzaminy gimnazjalne. - Chcemy poczekać do środy i zobaczyć, w ilu szkołach egzaminy nie zostaną przeprowadzone, jeżeli w ogóle w jakichś szkołach rzeczywiście się nie odbędą - mówił w poniedziałek dr Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
To jasno pokazuje, że także sami uczniowie do ostatniej chwili nie będą wiedzieli, co robić. Jaka jest dla nich rada? - Na tyle, na ile jest to możliwe, proszę przygotowywać się do egzaminu i proszę przyjść na egzaminy w terminach, w których został on wyznaczony. Liczymy na to, że on się odbędzie - dodawał Smolik. To marne pocieszenie, ale jednocześnie jedyna w tej chwili w miarę konkretna rada dla rodziców i uczniów.
Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało we wtorek na swojej stronie internetowej, że "kilka tysięcy osób z kwalifikacjami pedagogicznymi zgłosiło się już do pomocy w zespołach egzaminacyjnych i nadzorujących". Taki komunikat wcale nie musi oznaczać, że problem został zażegnany, bo jednocześnie resort wciąż namawia chętnych do pomocy nauczycieli do zgłaszania się do kuratoriów oświaty.
Arkusze egzaminacyjne w środę i tak trafią do szkół - bez względu na to, czy dana placówka strajkuje, czy nie. Ustawa jasno określa, że egzaminy gimnazjalne muszą zostać przeprowadzone w kwietniu. W tym roku harmonogram został określony na 10-12 kwietnia.
Jak tłumaczy szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, nie ma możliwości, by taki egzamin unieważnić z mocy prawa. - Nawet jeśli egzamin odbędzie się w jednej szkole, będzie on uznany za ważny - dodawał.
Egzamin gimnazjalny CKE
Do tej pory wiadomo, że według ZNP na 20 403 placówki oświatowe strajkuje 15 179, co daje 74,29 proc. wszystkich. Z kolei na stronie CKE czytamy, że w 2019 r. do egzaminu gimnazjalnego zostało zgłoszonych ponad 350 tys. uczniów z prawie 7 tys. szkół, którzy rozwiążą zadania w ponad 2,058 mln arkuszy.
Strony internetowe CKE i MEN nie podają, w których gimnazjach jest strajk i w których placówkach egzaminy są zagrożone. To wszystko pokazuje, że na kilkanaście godzin przez egzaminem gimnazjalnym w edukacji panuje totalny chaos.
Uczniowie nie wiedzą, co mają robić, a CKE szuka planu B. Ten może znajdować się w przepisach prawa. Może, ale nie musi. - W tej chwili ustawa mówi bardzo jasno, że osoby, które nie przystąpiły do egzaminu w kwietniu z "przyczyn losowych, bądź zdrowotnych", przystępują do egzaminu w czerwcu, i to jest na dziś jedyna sytuacja, którą przewidują przepisy prawa - powiedział dziennikarzom dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Dodajmy, że termin czerwcowy jest terminem dodatkowym, a nie poprawkowym. Nie wolno tego mylić. Każdego roku uczniowie, którzy przystąpią do egzaminu w czerwcu (z powodów losowych, bądź zdrowotnych), dostają wyniki w tym samym terminie, kiedy dostają je uczniowie, którzy przystąpili do egzaminu w kwietniu. W tym roku wyniki mają być ogłoszone 14 czerwca, natomiast egzamin dodatkowy odbędzie się w dniach 3-5 czerwca.
W najgorszym scenariuszu może zdarzyć się tak, że uczniowie, którzy w środę przyjdą na odwołany egzamin, będą musieli przystąpić do niego w czerwcu. To oznacza dodatkowy stres w dniu planowanego egzaminu, a także ponad miesiąc wyczekiwania na kolejne podejście. I totalną niepewność, czy CKE na czas uda się sprawdzić wyniki czerwcowych egzaminów.
Szef CKE na razie uspokaja, że termin czerwcowy zawsze był przeprowadzany w terminie i nigdy nie miał wpływu na rekrutację. Tym razem jednak sytuacja byłaby nadzwyczajna, bo liczba uczniów, którzy mogliby podejść do egzaminu w czerwcu, mogłaby być kilkukrotnie wyższa.
Właśnie z tego powodu Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak uważa, że powinien zostać ustalony późniejszy termin składania dokumentów do szkół średnich. Komisje egzaminacyjne mogą nie zdążyć sprawdzić tak wielu prac na czas. A to oznacza, że uczniowie, którzy zdawaliby egzamin w terminie dodatkowym, nie otrzymają w tym terminie zaświadczeń z wynikami egzaminów. Bez tych dokumentów nie będą mogli wziąć udziału w rekrutacji do szkół średnich w normalnym trybie. Będą musieli poczekać na zakończenie rekrutacji i aplikować tylko tam, gdzie pozostaną wolne miejsca.
Jest jeszcze jedno poważne zastrzeżenie. Na razie nie wiadomo, czy strajk to według prawa "sytuacja losowa" i czy wobec tego można będzie uznać, że termin czerwcowy przysługuje uczniom, którzy nie przystąpili do egzaminu w kwietniu. - To jest bardzo trudne pytanie. Czekamy na interpretację prawną - mówi Smolik.
Od tej interpretacji będzie zależało nie tylko to, czy uda się przeprowadzić egzaminie w czerwcowym terminie. Ostatecznie może okazać się, że chaos prawny może zostać wykorzystany przez uczniów do podważania i zaskarżania wyników egzaminów. Czy jest ku temu podstawa prawna? Tego na razie nikt rzetelnie nie jest w stanie wyjaśnić.