Podczas sobotniej konwencji PiS Jarosław Kaczyński, prezes partii, oraz Mateusz Morawiecki, szef rządu, krytycznie wypowiedzieli się o wprowadzeniu euro w Polsce. Twierdzili, że przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty doprowadzi do wzrostu cen.
Karol Karski w rozmowie z "Super Expressem" stwierdził natomiast, że działania związane z euro "są nakierowane na najsilniejszą gospodarkę Unii, czyli Niemcy". Powtórzył też tezy Jarosława Kaczyńskiego, który w Lublinie oznajmił, że euro szkodzi większości krajów, które stosują walutę, a służy Niemcom.
O komentarz do wypowiedzi polityków PiS poprosiliśmy Marka Belkę, ekonomistę, a jednocześnie byłego premiera i szefa resortu finansów.
Ludzie, którzy na ekonomii się zupełnie nie znają powinni unikać wypowiedzi na tematy ekonomiczne o pewnym stopniu komplikacji. Jeszcze nie słyszałem, żeby wypowiedź o euro połączyć wątkiem antyniemieckim. To są po prostu kompletne bzdury.
- stwierdził Marek Belka.
Jeżeli ktoś twierdzi, że euro pomaga Niemcom, to tak samo będzie pomagało Polsce. Tak długo, jak będziemy prowadzić rozsądną politykę gospodarczą.
- dodał.
Wyjaśnił też, że po wprowadzeniu euro w niektórych krajach zmieniły się ceny pojedynczych produktów.
Faktycznie kawa cappuccino we Włoszech zdrożała, ale jeśli idzie o ogólny wzrost cen to nigdzie, w krajach, które wprowadzały euro, nie odnotowano przyspieszenia inflacji.
- wyjaśnił.
Czytaj też: Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki straszą euro. Były członek RPP: To mity. I podaje twarde dane
Dodał też, że wzrost cen to mit, podobnie jak zagrożenie imigrantami czy LGBT. "Powtórzę za Leszkiem Millerem: niech się pan Kaczyński i pan Morawiecki zajmą nauczycielami i polską szkołą" - podsumował.