We wtorek 7 maja ogólnopolską akcją krwiodawstwa "Fizjoterapeuci pacjentom" rozpoczął się "Maj bez fizjoterapeuty". To akcja protestacyjna, która ma zwrócić uwagę na problemy i oczekiwania tej grupy zawodowej. 5 tysięcy fizjoterapeutów wzięło z tego powodu we wtorek dzień wolny.
W kolejne dni będą organizowane kolejne akcje. Od środy 8 maja protest przybierze formę strajku włoskiego, tzn. fizjoterapeuci będą bardzo skrupulatnie przestrzegać wszystkich formalności, co może przedłużać oczekiwanie na wizyty. W połowie maja fizjoterapeuci w ramach akcji "dbamy o zdrowie, gdy zawodzi" planują wizyty u lekarzy i branie zwolnień lekarskich. Pojawiają się także groźby strajku głodowego, pod hasłem "głodujemy, teraz już oficjalnie".
Głównym postulatem protestujących fizjoterapeutów są podwyżki - o 1600 zł brutto pensji zasadniczej (w formule podobnej jak wcześniej tzw. "zembalowe" otrzymywały pielęgniarki). Jak mówił Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, przedstawiciele tego zawodu z 10-letnim doświadczeniem zarabiają obecnie po 2200-2400 zł brutto. Wśród innych postulatów jest także m.in. zwiększenie wyceny świadczeń gwarantowanych i urlopy szkoleniowe, a także podwyżki dla innych, pominiętych grup zawodowych. Fizjoterapeuci czują się oszukani, bo obietnice, które w styczniu dawał im minister zdrowia Łukasz Szumowski, nie zostały spełnione.
Jak wynika z danych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, obecnie w Polsce jest ok. 60 tys. fizjoterapeutów z uprawnieniami. Tylko połowa pracuje jednak w zawodzie - tzn. jest zarejestrowana w systemie NFZ.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział we wtorek, że na razie akcja protestacyjna nie wpłynęła na sytuację pacjentów. Nie otrzymał on informacji ani z Narodowego Funduszu Zdrowia ani z urzędów wojewódzkich, aby akcja protestacyjna ograniczyła dostęp do świadczeń lub były przestoje z tego powodu.
Według ministra Łukasza Szumowskiego, szpitale otrzymały zwiększone ryczałty i mogą zwiększyć wynagrodzenia fizjoterapeutów. Ryczałty zostały zwiększone o 680 milionów złotych i są one przeznaczone również na wzrost kosztów płac zawodów nieuregulowanych odrębnie. Minister zgodził się z opinią, że tymi pieniędzmi obdzielani są różni interesariusze - ale jak podkreślił - zawsze tak było.
Według resortu zdrowia, w ciągu ostatnich 3 lat wartość kontraktów w zakresie fizjoterapii wzrosła o 100 milionów złotych: z 842 mln złotych w 2016 roku do 945 mln w 2018 r.
Od wielu lat nie zostały podniesione pensje fizjoterapeutów i dzisiaj są oni najmniej zarabiającą grupą wśród zawodów medycznych. Również wycena fizjoterapii budzi duże wątpliwości: najbardziej istotne, kluczowe elementy nowoczesnej fizjoterapii, czyli badanie i indywidualna praca z pacjentem są wyceniane bardzo nisko, zaś procedury o wątpliwej lub ograniczonej skuteczności są wciąż premiowane
- pisze w swoim stanowisku prezydium Krajowej Izby Fizjoterapeutów. Dodaje, że wspiera postulaty protestujących i apeluje do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego: "nie czekajmy, aż frustracja grupy zawodowej, którą reprezentujemy, znajdzie ujście na ulicach, a głównym poszkodowanym znów będzie polski pacjent, który pozostanie bez opieki".