Po emisji czwartego odcinka finałowego sezonu serialowej "Gry o tron" głośno było zarówno o trapiących go fabularnych zgrzytach, jak również o dość komicznej wpadce. W jednej ze scen, gdy bohaterowie siedzą przy stole w Winterfell, przed królową Daenerys stoi coś, co przypomina kubek ze Starbucksa.
To "odkrycie" wywołało w sieci prawdziwą burzę, a wielbiciele serialu zastanawiali się, czy był to raczej błąd wynikający z nieuwagi montażysty, czy też akcja marketingowa, za którą sieć kawiarni zapłaciła miliony.
Czytaj też: "Gra o tron" bije rekordy. Jeden odcinek serialu kosztuje tyle, co.... 284 odcinki "Korony królów"
Twórcy "Gry o tron" bardzo szybko postanowili uciąć spekulacje. "Wieści z Winterfell. Latte, która pojawiła się w ostatnim odcinku, była pomyłką. Daenerys zamawiała ziołową herbatę" - napisali na Twitterze.
Co więcej, w toku "śledztwa" okazało się, że nie był to nawet kubek z kawą Starbucks, ale zwykły kubek należący do firmy cateringowej. Mimo to wielu widzów rozpoznało na nim charakterystyczne logo sieci.
HBO naprawiło już kontrowersyjną scenę, a kubek z kawą (lub innym płynem) zniknął ze stołu w mroźnym Winterfell. Wpadki nie zobaczą więc widzowie, którzy obejrzą powtórkę serialu w telewizji, jak również użytkownicy serwisu HBO GO, chyba że wcześniej nagrali sobie pierwotną wersję czwartego odcinka.
Nie zmienia to faktu, że wpadka HBO wywołała szum medialny, za który w normalnych okolicznościach Starbucks musiałby słono "zapłacić". Cytowana przez CNBC Stacy Jones, szefowa marketingu w firmie Hollywood Branded, szacuje, że tzw. ekwiwalent reklamowy mógł wynieść tu nawet 2,3 mld dolarów.
Na tę kwotę składają się tysiące wzmianek na temat Starbucksa i "Gry o tron" w internecie, jak również w stacjach telewizyjnych i radiowych na całym świecie. - Dla Starbucksa to jedna taka okazja na milion - mówi Stacy Jones. Ale tak naprawdę to tylko wierzchołek góry lodowej - dodaje ekspertka.
Jones zwraca uwagę, że burzę, którą w mediach społecznościowych wywołała wpadka HBO, trudno jest przeliczyć na pieniądze. Eksperci szacują, że tylko w ciągu 48 godzin od premiery odcinka na Twitterze Facebooku i forach pojawiło się 193 tys. wpisów, które dotyczyły słynnego kubka ze Starbucksa.
W całej sytuacji Starbucks zachowuje wymowne milczenie. Założona w Seattle sieć kawiarni ograniczyła się jedynie do żartobliwego komentarza na Twitterze, w którym stwierdza, że to dziwne, że Daenerys nie zamówiła "Smoczego Napoju". To różowy napój dostępny w ofercie Starbucksa w USA.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt. Widzowie założyli, że słynny kubek z Winterfell należy do amerykańskiej sieci, choć w rzeczywistości tak nie było. To efekt siły marki. "Starbucks stał się dziś niemalże synonimem kawy" - podkreśla Charell Star, dyrektor ds. produktu w firmie Essence.
W 2018 roku Starbucks znalazł się na 34. miejscu w rankingu najbardziej wartościowych marek magazynu Forbes. Marka wyceniana jest na 16,2 mld dolarów. Na liście Starbucks wyprzedza m.in. takie firmy jak Audi, Gucci, Ford, Netflix, H&M, Porsche, Red Bull, Adidas, Rolex czy też Sony.