W sobotę 11 maja do portu Pago Pago w Samoa Amerykańskim przybił statek towarowy Wise Honest (Mądry i Uczciwy). To masowiec należący do Korei Północnej, drugi największy w tym kraju. Nie przypłynął tam sam. Zarekwirowali go Amerykanie, podejrzewając, że był wykorzystywany przez Pjongjang do łamania międzynarodowych sankcji. Zatrzymanie przez Stany Zjednoczone północnokoreańskiego statku to pierwsza taka sytuacja w historii. Zrobiły tak na mocy rezolucji ONZ z grudnia 2017 roku, która nakładała na reżim w Pjongjangu kolejne sankcje i jednocześnie pozwalała na przejmowanie podejrzanych o ich łamanie statków.
Korea Północna żąda od USA zwrotu statku Wise Honest. Na zdjęciu statek przybija do portu w Pago Pago w Samoa Amerykańskim Fot. Fili Sagapolutele / AP Photo
Wise Honest został wcześniej zatrzymany przez władze Indonezji już w kwietniu ubiegłego roku. Na jego pokładzie miało znajdować się ponad 25 tysięcy ton węgla wartego około trzech milionów dolarów. 177-metrowa jednostka w drugą stronę, czyli do Korei Północnej, miała przewozić ciężki sprzęt.
Właścicielem statku była firma zależna od kontrolowanego przez północnokoreańskie wojsko przedsiębiorstwa transportowego, które znajduje się na liście sankcji Departamentu Skarbu USA. Firma ta miała płacić za prowadzenie i utrzymanie Wise Honest w dolarach, wykorzystując do tego amerykańskie banki, co jest niezgodne z prawem Stanów Zjednoczonych. Korea Północna miała też próbować ukrywać pochodzenie statku i jego ładunku oraz wyłączyć automatyczny system sygnalizujący położenie jednostki, co stanowi zagrożenie zderzenia z innymi statkami. Ostatni sygnał z Wise Honest zanotowano - co łatwo sprawdzić (np. na portalu Marine Traffic) - na początku sierpnia 2017 roku, mimo że potem miał on jeszcze pływać.
Ostatnia pozycja statku Wise Honest dostarczona przez automatyczną sygnalizację źródło: screen ze strony https://www.marinetraffic.com
Teraz Departament Sprawiedliwości USA chce on przeprowadzić drobiazgowe śledztwo. Korea Północna oczywiście jest wściekła, zarzuca Amerykanom łamanie dwustronnych porozumień i żąda zwrotu masowca. Amerykanie zapewniają, że zarekwirowanie statku nie ma nic wspólnego z przeprowadzonymi niedawno przez Pjongjang testami rakiet średniego zasięgu, ale z pewnością nie uspokaja to sytuacji.
Napięcie rośnie po tym, jak lutowy szczyt z udziałem Donalda Trumpa i Kim Dzong Una w Hanoi zakończył się fiaskiem. Po ostatnich próbach rakietowych prezydent USA oświadczył, iż wierzy, że przywódca Korei Północnej nie zrobi niczego, co by zakłóciło lub zatrzymało rozwój gospodarczy jego kraju.
Jak wygląda ten rozwój? Tego tak naprawdę nie wiemy. Korea Północna to kraj zamknięty, nie ujawnia danych dotyczących gospodarki. Eksperci próbują je szacować, korzystając z nietypowych źródeł informacji. Wśród nich są te pozyskiwane od szpiegów, uciekinierów czy - już oficjalne - dane o wymianie handlowej publikowane przez Chiny. Gospodarkę można też poznawać, analizując dane satelitarne. Widać na nich na przykład bazary, choć z wysoka trudno dostrzec wszystko, czym Koreańczycy tam handlują i oczywiście poznać ceny.
Za najbardziej wiarygodne źródło wiedzy na temat gospodarki Korei Północnej uznawany jest bank centralny jej południowego sąsiada - Bank Korei. Szacuje on, że w 2017 roku PKB Korei Północnej skurczył się o 3,5 proc. - to by oznaczało najgłębszy spadek do 1997 roku - i miał wartość około 32 miliardów dolarów. Północnokoreańska gospodarka jest mniej więcej tej wielkości, co gospodarka Łotwy (dla porównania - PKB Polski w 2017 roku wyniósł 524,5 mld dolarów). Jeszcze rok wcześniej (w 2016) PKB Korei Północnej wzrósł o 3,9 proc. Pogorszenie jest więc wyraźne.
Zmiana PKB Korei Północnej - szacunki banku centralnego Korei Południowej Gazeta.pl
Produkcja górnicza skurczyła się o 11 procent (z powodu gwałtownego spadku wydobycia węgla), a produkcja w fabrykach spadła o 6,9 proc. PKB na głowę mieszkańca w 2017 roku wyniósł około 1300 dolarów, to mniej niż jedna dwudziesta tego, ile przypada na mieszkańca Korei Południowej.
Uderzenie sankcji widać po eksporcie, który w 2017 roku spadł o 37,2 proc. Nowszych danych jeszcze nie ma, Seul opublikuje je dopiero latem, nie wiemy więc, czy gospodarka Korei Północnej przystosowała się już jakoś do międzynarodowych sankcji, czy wpadła w jeszcze głębszą recesję. Wygląda na to, że to drugie jest bardziej prawdopodobne, bo według Banku Korei eksport z Północy do Chin spadł o 90 proc. A Pekin jest najważniejszym partnerem handlowym Pjongjangu. To tam trafia 90 proc. całego eksportu Korei Północnej.
Zgodnie z panującą w kraju ideologią gospodarka ma być samowystarczalna. Ale nie do końca da się to zrealizować. Między innymi dlatego, że Korea Północna to kraj górzysty - góry i wyżyny zajmują około 80 proc. terenu, powierzchni pod uprawy jest niewiele i trudno uprawiać na niej żywność, której wystarczyłoby do wykarmienia wszystkich 25 milionów mieszkańców. Co jakiś czas pojawia się poważny nieurodzaj. Według ONZ to właśnie może grozić Koreańczykom z Północy w tym roku, bo zbiory były najgorsze od dekady. Oficjalnie racje żywnościowe miały spaść do 300 gramów dziennie na osobę. Na razie nie ma mowy o głodzie, przynajmniej nie w tym momencie. Wszyscy pamiętają jednak katastrofę z lat 90., kiedy z głodu miały umrzeć nawet dwa, a nawet trzy miliony ludzi. Teraz od lat Korea Północna polega na regularnym wsparciu żywnościowym z ONZ.
Gospodarka Korei Północnej - szacunki banku centralnego Korei Południowej Gazeta.pl
Na własnym rolnictwie Korea nie może polegać. Znacznie więcej jest tu za to surowców mineralnych. Według niektórych mogą one mieć wartość sześciu, a nawet 10 bilionów dolarów. Pod górami Korei mają znajdować się rudy metali, w tym szlachetnych, ołów, cenne metale ziem rzadkich, jest tam też przede wszystkim węgiel. Przez lata Koreańczycy sprzedawali go m.in. do Chin. Ale w ubiegłym roku Pekin wstrzymał te zakupy. Przynajmniej oficjalnie, bo podobno pojawiają się próby przemytu lub obchodzenia sankcji, choć - również podobno - taka działalność stała się bardzo trudna.
Eksport węgla - zakazany od niemal dwóch lat w ramach sankcji ONZ - dawałby Pjongjangowi pieniądze niezbędne m.in. do rozwoju programów militarnych. A Korea Północna ma duże zasoby węgla. Wcześniej państwowe kopalnie sprzedawały surowiec m.in. do Rosji i Chin. Uderzenie sankcjami w ten sektor oraz wejście w tym temacie na poważnie do gry Chińczyków mocno zabolało reżim Kim Dzong Una.
- Chiny przystąpiły do sankcji stosunkowo późno, wcześniej długo nie chciały się godzić na tego typu obostrzenia - przypomina prof. Bogdan Góralczyk, politolog, sinolog, dyrektor Centrum Europejskiego UW. Poza rezygnacją z kupowania północnokoreańskiego węgla Pekin uderzył jeszcze na inne sposoby. - Jedynym systemem bankowym, jeśli o takim można w Korei Północnej mówić, jest system chiński. I tutaj również banki chińskie dokręciły śrubę. Do tego doszło przykręcenie kurków z dostawami ropy i gazu - mówi prof. Góralczyk.
W noworocznym wystąpieniu Kim zaprezentował swój pomysł na rozwój gospodarczy kraju: ma się on opierać na węglu. Nie może surowca wysyłać za granicę, więc postanowił wykorzystać go w kraju. Na razie podobno widać to przede wszystkim w tym, że mieszkańcy mają prąd przez większą część dnia - w kraju, w którym przerwy w dostawach elektryczności to coś powszechnego.
Korea Północna. Kim Dzong Un ogląda testy broni ????? / AP
Przywódca Korei Północnej już w ubiegłym roku ogłosił, że jego program nuklearny jest gotowy i postanowił na poważnie zająć się gospodarką. Wygląda na to, że nie ma wyjścia, bo jest ona w coraz gorszym stanie i coraz bardziej uderza uderza w obywateli - choć społeczeństwo nigdy się tam specjalnie nie liczyło - oraz, albo przede wszystkim, w sam reżim. Zwykli Koreańczycy przyzwyczaili się przez lata do trudności i nauczyli poruszać po czarnym rynku. Elity, w tym te wojskowe, karmione ręką Kima, sankcje zabolały znacznie mocniej.
- Najsilniej sankcjami dotknięte zostało 20-30 procent populacji, które jest na rządowej liście płac - mówił dziennikowi "The New York Times" w kwietniu Jiro Ishimaru, japoński dziennikarz, który śledzi to, co dzieje się w Korei Północnej. - Przedsiębiorczy Koreańczycy z północy sprzedając warzywa, mogą na bazarze w ciągu jednego dnia zarobić nawet tyle, ile wynosi miesięczna oficjalna pensja wielu oficerów wojska - dodał. To by mogło tłumaczyć, dlaczego Kim zaczął poważnie myśleć o zmianach gospodarczych.
Gospodarka Korei Północnej podporządkowana jest potrzebom armii. Programy militarne są bardzo kosztowne, wymagają dostępu do materiałów i technologii. Z powodu sankcji jest to mocno utrudnione. Węgiel był głównym źródłem przychodów reżimu Kim Dzong Una. Skoro to źródło wyschło, to skąd Kim bierze pieniądze? Najwyraźniej obchodzi sankcje. - Raczej pewne jest, że część towarów szmuglowana jest z Rosji, zostały złapane nawet statki z dostawami. Niedawno też w porcie w Rotterdamie przechwycono alkohol przemycany dla rodziny Kima - mówi prof. Bogdan Góralczyk. Na to, że Koreańczycy próbują obchodzić sankcje, wskazuje też zatrzymanie statku Wise Honest.
Przykładów jest więcej. Rada Bezpieczeństwa ONZ w marcu tego roku opublikowała raport, w którym opisała szczegóły omijania sankcji przez Koreę Północną. Miała rejestrować statki pod banderami Panamy, Gwatemali i Sierra Leone, a potem przemycać nimi węgiel naftowy oraz kupować ropę naftową - sankcje ograniczają import ropy przez Pjongjang do 500 tys. baryłek rocznie. Transfer towarów miał odbywać się m.in. między jednostkami północnokoreańskimi a statkami z Chin.
Tankowce z Korei Północnej w trakcie transferu ładunku z nieznanymi jednostkami Raport Rady Bezpieczeństwa ONZ
Nie ma twardych dowodów na to, że limit importu ropy został w 2018 roku przekroczony, choć Stany Zjednoczone twierdzą, że zdjęcia satelitarne tego dowodzą.
Być może już niedługo Chiny - i nie tylko one - zaczną oficjalnie mocniej wspierać gospodarkę Korei Północnej. - Kim Dzong Un, który przejął władzę w wieku niespełna 30 lat, nie był pierwszy do tronu. Najpierw pozbył się więc wszystkich konkurentów, włącznie z przyrodnim bratem. Potem zajął się drugim celem: rozwinął program rakietowy i jądrowy - po to, by mieć narzędzia nacisku na świat zewnętrzny. To też osiągnął i teraz jest czas na cel trzeci: pewną modernizację gospodarczą, oczywiście bez poluzowania politycznego - mówi prof. Bogdan Góralczyk.
Korea nie będzie w stanie przeprowadzić tej modernizacji sama. - Konieczne będzie wykorzystanie kapitału zagranicznego: południowokoreańskiego, chińskiego, rosyjskiego i japońskiego - w tej kolejności - tłumaczy ekspert. - Nie jest już żadną tajemnicą albo tajemnicą poliszynela, że Xi Jinping jeszcze w tym roku wybiera się do Pjongjangu. Będzie to sygnał polityczny, że również gospodarczo coś drgnie - dodaje.
To zbliżenie zaczyna być widać. Na początku kwietnia Chiny i Korea Północna otworzyły nowe przejście graniczne na nowym moście łączącym oba kraje. Jak relacjonował Bloomberg, uroczystość wyglądała tak, jakby lokalni chińscy politycy chcieli pokazać gotowość do wzmocnienia relacji z sąsiadami, w tym handlowych. Zbliżenie od miesięcy jest też widoczne wewnątrz Półwyspu Koreańskiego - między Pjongjangiem a Seulem.
Jednak by ruszyć z modernizacją gospodarki Korea Północna musi doprowadzić do zniesienia sankcji. Co zatem znaczą ostatnie testy rakietowe? Prof. Bogdan Góralczyk: - Ja tam nie widzę od początku żadnej desperacji, widzę tylko zimną kalkulację. Kim wie, że nie ma innych narzędzi utrzymania się przy władzy, jak tylko program nuklearny i rakietowy. To jest z mojego punktu widzenia tylko i wyłącznie próba wywierania nacisku na drugą stronę. Pokazanie: nie chcecie z nami rozmawiać? To proszę bardzo, strzelamy.
W piątek zapraszamy na kolejną część cyklu "Za kurtyną Kima", w którym przyglądamy się sytuacji jednego z najbardziej zagadkowych państw na świecie. Tym razem zajmiemy się nietypowym internetem w Korei Północnej.
Za kurtyną Kima Marta Kondrusik