Do uszkodzonego japońskiego statku Kokura Courageous podpływa niewielka irańska łódź patrolowa. Jedna osoba staje na dziobie i wydaje się coś usuwać z burty tankowca. To nagranie, które udostępniło amerykańskie Centralne Dowództwo:
Według wojskowych z USA usuwany obiekt to prawdopodobnie niewybuch, mina. Uważają oni, że Iran miał chcieć w ten sposób usunąć dowody na swoje zaangażowanie w czwartkowy atak na ten i inny, należący do Norwegów, statek Front Altair - podaje CNN. Tego typu miny wybuchając uszkadzają statek, ale go nie zatapiają.
Nagranie wykonał przelatujący nad Kokura Courageous amerykański samolot wojskowy. W regionie ma pojawiać się więcej małych irańskich łodzi, przez co wojskowi z USA mieli wydać ostrzeżenie przed zakłócaniem misji obecnego w regionie ataku niszczyciela USS Bainbridge.
Amerykańskie Centralne Dowództwo opublikowało też zdjęcia pokazujące zniszczenia japońskiego statku i miejsce, gdzie prawdopodobnie znajdował się wspomniany niewybuch.
Atak na tankowce w Zatoce Omańskiej AP / AP
Jeden z zaatakowanych statków przewoził ropę naftową, drugi to tankowiec chemiczny, którym przewożono metanol. Amerykanie opisali dokładnie przebieg wydarzeń. Marynarka wojenna USA otrzymała dwa osobne wezwania alarmowe o 6:12 czasu lokalnego ze statku Altair oraz kolejne o 7:00 rano z Kokuka Courageous. Tankowce znajdowały się na wodach międzynarodowych Zatoki Omańskiej, około 10 mil morskich od siebie. Niszczyciel USS Bainbridge, który znajdował około 40 mil morskich od norweskiego statku, popłynął na pomoc. Załogi obu tankowców (łącznie 44 osoby) ewakuowały się na dwie inne jednostki, nikomu nic się nie stało.
Statki zostały jednak uszkodzone, a jeden z nich zaczął płonąć. Nagranie domniemanej próby usuwania miny przez Irańczyków zrobiono po południu, o 16:10 czasu lokalnego.
"Dzisiejsze ataki stanowią wyraźne zagrożenie dla międzynarodowej wolności nawigacji i handlu. Stany Zjednoczone i społeczność międzynarodowa są gotowe bronić swoich interesów" - czytamy w komunikacie Centralnego Dowództwa. "Stany Zjednoczone nie są zainteresowane zaangażowaniem się w kolejny konflikt na Bliskim Wschodzie. Będziemy jednak bronić naszych interesów" - piszą władze wojskowe.
Wcześniej zarzuty wobec Iranu sformułował amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo, powołując się na dane wywiadowcze. Irańczycy stanowczo zaprzeczają tym oskarżeniom.
Napięcie między krajami rośnie od ponad roku, kiedy to Donald Trump zdecydował o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem. Waszyngton twierdzi, że Teheran łamie ustalenia tej umowy, nałożył też sankcje gospodarcze. Incydenty takie jak ten (kolejny już, do podobnego doszło kilka tygodni temu) to dla Amerykanów sposób Iranu na wywieranie na nich nacisku.
Zatoka Omańska znajduje się w rejonie kluczowym dla międzynarodowego rynku ropy naftowej. Tędy, a wcześniej strategiczną Cieśniną Ormuz, odbywa się około 30 procent globalnego transportu surowca, między innymi z Arabii Saudyjskiej, największego eksportera ropy na świecie. Nie dochodzi wprawdzie do blokady cieśniny, ale Iran już tym groził zupełnie niedawno, w kwietniu tego roku.
Ropa naftowa w czwartek wyraźnie drożała na rynkach po informacjach o ataku. Ceny szły w górę nawet o 4 proc. (po mocnej obniżce dzień wcześniej). W piątek rano ten ruch się uspokoił.
Notowania amerykańskiej ropy WTI źródło: investing.com
Notowania europejskiej ropy Brent źródło: investing.com
Amerykanie stawiają sprawę jasno, przekonani, że incydentem stoi Iran. Inni nie są już tak kategoryczni. Teheran, zaprzeczając oskarżeniom, przypomina, że to ataku doszło w czasie, kiedy odbywała się w tym kraju wizyta premiera Japonii Shinzo Abe, która miała na celu między innymi uspokojenie napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Według irańskiego ministra spraw zagranicznych to "podejrzane".
Sami Japończycy nie mają zamiaru wysyłać w region swoich żołnierzy. Według Reutersa, niektórzy oficjele i eksperci uważają, że jest możliwość, że za atak odpowiedzialny jest ktoś zupełnie inny. Do zamieszania przyczyniają się też sprzeczne relacje. Operator japońskiego statku przekazał, że obecni na pokładzie marynarze widzieli "latające obiekty", co ma sugerować, że w ataku nie użyto min. Szef tej firmy uważa, że nie mogło chodzić o torpedy lub miny, bo zniszczenia znajdują się powyżej linii wody - podaje Associated Press.