LOT reaguje na konflikt w Iranie. Przewoźnik zmienia trasy przelotów

- W związku z napiętą sytuacją nad Cieśniną Ormuz i w Zatoce Omańskiej, LOT podjął decyzję o zmianie tras przelotów maszyn lecących do i z Singapuru - informuje Jakub Panek z biura prasowego polskiego przewoźnika. Wcześniej decyzje o omijaniu tej części przestrzeni powietrznej podjęło wiele innych linii lotniczych.
W związku z napiętą sytuacją nad Cieśniną Ormuz i w Zatoce Omańskiej LOT podjął decyzję o zmianie tras przelotów maszyn lecących do i z Singapuru. Korekta tras przelotu oznacza wydłużenie rejsów o kilkadziesiąt minut

- zawiadomił nas Jakub Panek z biura prasowego LOT.

Bezpieczeństwo jest najwyższym priorytetem dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Bacznie obserwujemy sytuację na świecie i bezzwłocznie na nią reagujemy. Pozostajemy w stałym kontakcie m.in. z: IATA, EASA i Eurocontrol. Decyzja o powrocie na dotychczas wykorzystywaną trasę przelotów z Warszawy do Singapuru zostanie podjęta wówczas, gdy będziemy mieli stuprocentową gwarancję bezpieczeństwa realizacji tych operacji

- informuje również Panek.

LOT dołącza do innych linii

W piątek przeloty swoich maszyn przez kontrolowaną przez Iran przestrzeń powietrzną nad Cieśniną Ormuz oraz Zatoką Omańską zawiesiło już wiele dużych linii lotniczych, zarówno amerykańskich, jak i europejskich. 

Decyzje o przekierowaniu lotów podjęły m.in. KLM, British Airways, Lufthansa, Qatar Airways, Malaysia Airlines, Singapore Airlines, Australia's Qantas Airways. Amerykańskie United Airlines zawiesiły loty swoich samolotów z New Jersey's Newark do stolicy finansowej Indii - Mumbaju. 

Wcześniej zalecenie, by samoloty cywilne omijały przestrzeń powietrzną nad Zatoką Perską i Omańską, wystosowała Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa.

Zestrzelony dron wojskowy

Decyzja LOT i innych przewoźników zapadła po tym, jak 20 czerwca w rejonie Cieśniny Ormuz i Zatoki Omańskiej doszło do zestrzelenia przez Iran amerykańskiego drona wojskowego RQ-4A Global Hawk. Waszyngton utrzymuje, że dron został zestrzelony w międzynarodowej przestrzeni powietrznej - Teheran, że w irańskiej. 

Mapa przekazana przez Departament Obrony USA, pokazuje miejsce zestrzelenia drona RQ-4Mapa przekazana przez Departament Obrony USA, pokazuje miejsce zestrzelenia drona RQ-4 Donnal, Caroline E 1st Lt USAF USCENTCOM CCJ2 / AP / AP

Tego samego dnia prezydent USA napisał na Twitterze, że "Iran popełnił wielki błąd", co większość komentatorów odebrała jako groźbę. Później Donald Trump poinformował, że Stany Zjednoczone miały uderzyć w trzy cele na terytorium Iranu i że amerykańskie siły zbrojne były przygotowane do ataku, ale zdecydował się go odwołać, ponieważ zabicie 150 osób byłoby "nieproporcjonalne" do strącenia bezzałogowego drona.

Z kolei Sardar Hajizadeh, dowódca irańskiego Korpusu Sił Powietrznych, oznajmił, że Iran powstrzymał się od zestrzelenia amerykańskiego samolotu wojskowego, który leciał razem z dronem. Na jego pokładzie było 35 osób. 

"Wojna wisi w powietrzu"

Według mnie wojna Iranu ze Stanami Zjednoczonymi wisi w powietrzu. Rozpoczęcie konfliktu zbrojnego w tej części świata na większą skalę grozi bowiem rozpętaniem wojny, takiej jak w Iraku. A Iran to nie Irak. Iran jest państwem o ogromnym terytorium, posiada dobrze zorganizowaną obronę przeciwlotniczą.

 - mówi w rozmowie z next.gazeta.pl gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO. Gen. Bieniek zwraca uwagę, że gdyby konflikt Iran-USA jeszcze zostałby zaogniony, mogłyby się w niego zaangażować także np. Arabia Saudyjska, Rosja czy Chiny.

Zobacz wideo
Więcej o: