5 lipca 2019 roku policjanci z łódzkiej drogówki zatrzymali do kontroli ciężarówkę, której kierowca jechał do Wielkiej Brytanii ze sprzętem AGD. Mundurowi sprawdzili stan techniczny pojazdu i czas pracy kierowcy. W tachografie była umieszczona karta kierowcy. Ponieważ nie posiadał on papieru do wykonania wydruku z tachografu, mundurowi odczytali dane z jego karty w radiowozie. Wówczas okazało się, że urządzenie w ogóle nie zapisywało jazdy. Jedyna aktywność jaką zarejestrowało w dniu kontroli był "odpoczynek".
Zgodnie z tym wskazaniem "odpoczynek" trwał nieprzerwanie od godziny 2.45 w nocy do momentu wyjęcia karty przez policjantów o godz. 10:00. Ponieważ policjanci podejrzewali, że nastąpiła ingerencja w urządzenie rejestrujące czas pracy kierowcy, zdecydowali o odholowaniu samochodu do punktu diagnostycznego, gdzie sprawdzono dokładnie tachograf.
Funkcjonariusze poznali nową dla nich metodę oszukiwania tachografu. Było to urządzenie podłączone do gniazda diagnostycznego pojazdu, posiadające wejście USB, w które był wpięty "pendrive". Jak się okazało 24-latek tuż przed kontrolą ukrył urządzenie przed policjantami. Mundurowi wykonali jazdę próbną.
W momencie podłączenia go do gniazda diagnostycznego pojazdu, przez kilka sekund na desce rozdzielczej włączały i wyłączały się na zmianę różne kontrolki, tachograf natomiast nie rozpoznawał jazdy pojazdu, wskazując stale "odpoczynek". Po wyjęciu urządzenia z gniazda diagnostycznego tachograf powracał do prawidłowej pracy wskazując faktyczną aktywność kierowcy
- tłumaczy łódzka policja.
Na kierowcę został nałożony mandat karny w wysokości 2 tys. zł, a zamontowany w pojeździe tachograf cyfrowy wraz z urządzeniami zewnętrznymi został zabezpieczony. Za podłączenie do tachografu niedozwolonego urządzenia, niewłaściwą obsługę lub odłączenie homologowanego i sprawnego technicznie tachografu oraz fałszowanie danych z tachografu kierowcy grozi kara grzywny do 17 tys. zł.