Jak przypomniał Urząd Morski w Gdyni, do przetargu na przekop Mierzei Wiślanej przystąpiło sześć firm: konsorcjum V Besix S.A. i NDI SA i NDI Sp.z o.o., konsorcjum Budimex S.A. i Ferrovial Agroman S.A., China Harbour Engineering Company Ltd, Energopol-Szczecin S.A., Sinohydro Corporation Limited oraz konsorcjum Polbud-Pomorze Sp. z o. o. wraz z dwoma partnerami.
Na obecnym etapie oraz stosownie do przyjętych w postępowaniu kryteriów oceny ofert, najwyżej oceniona została oferta złożona przez konsorcjum N.V Besix S.A., NDI SA i NDI Sp.zo.o.
- podał Urząd Morski w Gdyni.
O tym, że przekop Mierzei Wiślanej będzie droższy, rząd już uprzedzał. Jednak początkowo zapowiadana suma 800 mln zł szybko okazała się mało realna. Tylko utworzenie kanału - pierwszy etap prac - może kosztować nawet 1-1,5 mld zł, a nie będzie to jedyny koszt. Po otwarciu kopert przetargowych 22 maja okazało się, że najtańsza z ofert na pierwszy etap prac opiewała na 990 mln zł. To ponad 200 mln zł więcej niż zakładano (pierwszy etap prac wg rządu miał kosztować 718 mln zł).
W rozmowie z Next.Gazeta.pl Dariusz Blocher, prezes firmy Budimeks, która wzięła udział w przetargu otwarcie stwierdził, że projekt Mierzei Wiślanej nie będzie tańszy, jeśli chcemy zrealizować go w poszanowaniem środowiska naturalnego.
Taniej nie będzie, jeśli będziemy chcieli robić to z poszanowaniem środowiska, a to w tym przypadku była bardzo istotna kwestia. Bardzo dużo kosztuje sztuczna wyspa, która ma powstać wyłącznie po to, by zapewnić ekosystem przyrodniczy
- skomentował prezes Budimeksu.
Jednocześnie Dariusz Blocher podkreślał biznesowy sens powstania Mierzei Wiślanej, która zwiększy niezależność Polski od Rosji oraz zaktywizuje gospodarczo cały region.