Pożary w Rosji objęły już obszar o powierzchni ponad 30 000 kilometrów kwadratowych, mniej więcej tyle samo, ile zajmuje terytorium Belgii.
Najgorzej jest w obwodzie irkuckim, Kraju Krasnojarskim i w Jakucji. Płoną głównie lasy, ale ogień zaczyna także zagrażać wsiom. I to na poważnie zaalarmowało władze.
Z pożarami walczy około 2700 strażaków. Część objętego żywiołem obszaru, 28 000 kilometrów kwadratowych, to tereny trudno dostępne. Tam nawet nie próbowano do tej pory działać, bo koszty i ryzyko są znacznie większe niż potencjalne szkody. Problem mogą sprawiać też płonące torfowiska, które trudno ugasić.
Najlepiej poradziłby z tym sobie odpowiednio intensywny deszcz. Rosjanie próbują go więc sztucznie wywołać. Jak podaje IAR, powołując się na radio Echo Moskwy, rosyjski koncern zbrojeniowy Rostiech przekaże lotniczej służbie ochrony lasów 2,5 tys. pocisków do sztucznego wywoływania deszczu. Wykorzystywany do tego jest jodek srebra.
Władze stosowały już ten sposób. Od początku lipca wystrzelono takie pociski nad około setką pożarów - podaje "The Telegraph". Dwie na trzy takie próby miały się zakończyć sukcesem - czyli opadami deszczu.
Władze Rosji długo nie przejmowały się nadmiernie pożarami lasów - dopóki miały miejsce na niezamieszkałych terenach. Zaczęły jednak zbliżać się do wsi. Dym nad Syberią nie tylko zasnuł miasta, w tym trzecie największe w Rosji - Nowosybirsk. Pożary zauważył też świat - trudno było zresztą ich nie zauważyć, skoro dym widać nawet z kosmosu, o czym piszą światowe media.
Rosja. Pożary lasów. AP / AP
Do Władimira Putina zadzwonił nawet prezydent USA Donald Trump, wyrażając swoje zaniepokojenie rozmiarem żywiołu. Rosyjski prezydent polecił więc wykorzystać wojsko do pomocy.
Wcześniej oddział Greenpeace w Rosji napisał do prezydenta petycję, prosząc o zdecydowanie działania i ratowanie syberyjskich lasów. To, że nie spłoną domy, nie znaczy, że nie będzie strat. Jak ostrzegło centrum badawcze Ministerstwa do spraw Nadzwyczajnych Sytuacji, zniszczenie tak dużych połaci lasów spowoduje zmiany środowiskowo - klimatyczne.
Letnie pożary syberyjskich lasów nie są czymś niezwykłym. W tym roku są one jednak bardziej uporczywe i sięgają dalej na północ. Czerwiec był rekordowo ciepły i suchy, lipiec w wielu miejscach także nie wyglądał lepiej. Ogień, który często zaczynał się prawdopodobnie od uderzenia pioruna, szybko się rozprzestrzeniał.
Pożary na północnej części globu dotknęły zresztą nie tylko Rosję, ale także amerykańską Alaskę, Kanadę, a nawet Grenlandię.