O tym, że fiskus potrafi walczyć z przedsiębiorcą "do upadłego" słyszeliśmy już nie raz. Sygnały o tym, że skarbówka nie cofnie się niemal przed niczym, by postawić na swoim, wciąż się jednak pojawiają. O najnowszych czytamy w "Rzeczpospolitej".
Gazeta podaje m.in. przykład przedsiębiorcy, który po odwołaniu się od decyzji urzędu i tak musiał pożegnać się z pieniędzmi. Te zostały zajęte bez czekania na dalszy ciąg postępowania. Powód? Wedle urzędu podatnik "nie podjął jakichkolwiek działań zmierzających do zapłaty należności".
>>> Ile podatków podniesiono za rządów PiS? Cezary Tomczyk wylicza podwyżki zafundowane przez władze
Inny przykład tego rodzaju praktyk fiskusa opisuje kancelaria Skarbiec. W opublikowanym przez nią materiale czytamy o przedsiębiorcy zajmującym się importem i eksportem towarów, który złożył deklaracje VAT za październik i listopad 2017 r. Z dokumentów wynikało, że należy mu się zwrot podatku. Urzędnicy pieniędzy jednak nie oddali, a przedłużyli postępowanie.
Czytaj też: Urzędnicy odwiedzają przedsiębiorców. Skarbówka sprawdza, czy naprawdę istnieją
Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który prawomocnie orzekł, że w tym wypadku fiskus nie dotrzymał terminów - decyzję podatnikowi dostarczył za późno. W grudniu 2018 roku zapadły wyroki nakazujące skarbówce zwrot kwoty kilku milionów złotych. Przedsiębiorca na środki czeka już osiem miesięcy i wciąż ich nie otrzymał.
Przedsiębiorca wygrał spór z organami podatkowymi. Sąd stwierdził naruszenie prawa przez nie. Tyle że pomimo wydawanych wyroków, pewnej i utartej, a przede wszystkim jasnej, linii orzeczniczej sądów, ugruntowanej od dnia wydania wyroku [...] przez Naczelny Sąd Administracyjny, fiskus wciąż tego orzecznictwa nie respektuje. Zdaje się w ogóle nie respektować wyroków wydawanych przez sądy państwa, którego jest przecież organem
- alarmują prawnicy kancelarii Skarbiec.
Bardzo częstą taktyką urzędników skarbowych jest ignorowanie wyroków. Kiedy sądy uchylają decyzje dotyczące zwrotu jakiejś należności pracownicy skarbówki natychmiast wydają nowe decyzje. A te znów trzeba zaskarżać, chociaż dotyczą one sporu, który sąd już rozstrzygnął.
Fiskus "ratuje się" też przed przedawnieniem i często "na siłę" stawia podatnikom zarzuty karne - nawet jeśli miałyby być one nie do obrony.
Radca prawny Michał Roszkowski, cytowany przez "Rzeczpospolitą" nie ma wątpliwości, że "fiskus nawet nagina przepisy po to, żeby nie dać podatnikowi szans na obronę".