Lipcowy odczyt inflacji w Polsce przyniósł kilka rezultatów nienotowanych od lat. Niestety, niekoniecznie szczęśliwych dla portfeli Polaków. Główny wskaźnik inflacji wyniósł 2,9 proc. - tak dużego wzrostu cen do roku nie mieliśmy od października 2012 r. Wzrost cen żywności w lipcu wyniósł rok do roku 7,3 proc. - najwięcej od maja 2011 r. Same warzywa podrożały przez rok aż o 32,4 proc. - to najwyższy wynik od przynajmniej 20 lat.
Czytaj więcej: Jedzenie drożeje najmocniej od ponad 8 lat. Wielki wzrost cen warzyw. Cukier droższy o prawie 30 procent
Ceny u lekarzy rosną bardzo szybko
Ale w lipcu padł też jeszcze jeden niepokojący rekord. Otóż, jak wskazują dane GUS, usługi lekarskie podrożały rok do roku aż o 5,6 proc. Był to najwyższy ich wzrost przynajmniej od początku 2002 r. Na dowód - wykres z portalu Spotdata.pl, na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego.
. źródło: Spotdata
Lipcowe tempo inflacji usług lekarskich było szczególnie mocne, ale ogólnie ceny u lekarzy rosną szybko. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu ostatnich pięciu lat (od lipca 2014 r.) podrożały według danych GUS o 23 proc.
Jak tłumaczy Marcin Mazurek, ekonomista mBanku, przyczyn szybko rosnących cen usług lekarskich należy szukać m.in. w ciasnym rynku pracy, deficycie lekarzy oraz coraz popularniejszych dodatkowych ubezpieczeniach. Te powodują, że niska podaż lekarzy spotyka się z coraz większym popytem.
Te czynniki nie ustaną szybko, więc i ceny usług lekarskich nadal będą rosły
- nie ma dobrych prognoz na przyszłość Mazurek. O tym, że trend wzrostowy w przypadku cen usług medycznych najprawdopodobniej będzie się utrzymywał, mówi także Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Rybacki do listy przyczyn wzrostu cen u lekarzy dodaje starzenie się społeczeństwa. Co za tym idzie, zapotrzebowanie na usługi lekarskie jest coraz wyższe.
Według szacunków demograficznych ONZ, liczba osób w Polsce, które przekroczyły 65. rok życia, stanowi obecnie ok. 30 proc. ludności aktywnej zawodowo (20-64 lat). Oznacza to, że obecnie na emeryta przypadają około trzy osoby pracujące. Prognozy mówią o dalszym dramatycznym spadku poniżej dwóch osób do 2050 r., nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu. Dla porównania, dekadę temu wskaźnik oscylował nieznacznie poniżej pięciu osób (4,8 w 2010 r.)
- komentuje ekonomista ING Banku Śląskiego.
Rybacki także wskazuje na deficyt lekarzy i przedstawicieli innych zawodów medycznych. To efekt po pierwsze starzenia się tych ludzi, a po drugie - braku odpowiedniego napływu młodych osób do zawodu (a także emigracji).
Według danych Eurostatu odsetek osób pracujących [w sektorze medycznym - red.], które przekroczyły 50 lat, wzrósł przez ostatnią dekadę z ok. 25 proc. do prawie 40 proc. Dane obejmują np. lekarzy, pielęgniarki i ratowników medycznych. Przyczyn tych problemów jest kilka, m.in. migracja wykształconych osób do gospodarek zachodnich, problem zamrożenia wynagrodzeń (negatywną rolę odegrała tu procedura nadmiernego deficytu w latach 2009-2015)
- dodaje Rybacki. Zwraca uwagę, że najmocniej problem z brakiem rąk do pracy będzie narastał w przypadku takich zawodów, jak pielęgniarka czy ratownik medyczny.
Na przykład wyniki rekrutacji na Warszawski Uniwersytet Medyczny wskazują, że liczba kandydatów na kierunki pielęgniarstwo, ratownictwo w zasadzie nie przekracza dostępnych stanowisk (dla porównania na kierunkach biznesowych parę osób walczy o miejsce)
- wskazuje ekonomista ING Banku Śląskiego.
Podobną diagnozę dynamicznego wzrostu cen usług lekarskich - rosnący popyt (m.in. ze względu na starzenie się społeczeństwa) przy ograniczonej liczbie pracowników - przedstawiał także Ignacy Morawski, twórca serwisu Spotdata.pl. Zdaniem Morawskiego, wzrost cen lekarskich jest "jednym z kluczowych wyzwań społecznych dla Polski w nadchodzącej dekadzie - na równi z zanieczyszczeniem powietrza i dostosowaniami do zmian w polityce klimatycznej".