Jak podał Bloomberg, prace nad 144-metrowym pływającym reaktorem Akademik Łomonosow rozpoczęły się w 2006 r. w Sankt Petersburgu. Rejs "nuklearnej fortecy" ma potrwać od czterech do sześciu tygodni, w zależności od warunków pogodowych. Pływający reaktor ma docelowo zastąpić elektrownię jądrową w syberyjskiej miejscowości Pewek, w regionie Czukotki. Wypełniając dodatkowo lukę po zamkniętej, lokalnej elektrowni węglowej, Akademik Łomonosow ma z końcem roku zacząć dostawy energii dla zlokalizowanych w tamtym regionie platform naftowych oraz na potrzebę rosyjskiej eksploatacji węglowodorów w rejonie Arktyki.
Ważący 21 tys. ton Akademik Łomonosow obsługuje 69-osobowa załoga. Są tam dwa reaktory KLT-40C o pojemności 35 megawatów każdy, które są w stanie zaspokoić energetycznie 100-tysięczne miasto. Pływający kolos rozwija prędkość od 3,5 do 4,5 węzłów. Rosyjska Agencja Nuklearna zapewnia, że pływający rektor jest bezpieczny i prostszy w budowie niż jego naziemne odpowiedniki. Co więcej, zapowiedziano też, że Rosja ma w planach ruszyć ze sprzedażą zagraniczną tego typu konstrukcji.
Projekt pływającego reaktora od dłuższego czasu budzi obawy ekologów. Nazywając go "Czarnobylem na wodzie" i "Nuklearnym Titanikiem" zwracają uwagę, że Akademik Łomonosow niesie ze sobą potencjalne zagrożenie o bardzo dużej skali. Podkreślają, że jednostka jest holowana przez inne, mniejsze statki, co zwiększa szansę na kolizję, a dodatkowym czynnikiem ryzyka są sztormy. Ekolodzy uczulają ponadto na kwestię odpadów radioaktywnych, które są składowane na pływającym reaktorze.
Każda elektrownia jądrowa wytwarza odpady radioaktywne i każda może mieć wypadek, ale Akademik Łomonosow jest dodatkowo podatny na sztormy. (...) Każdy wypadek z udziałem tego paliwa może mieć poważny wpływ na wrażliwe środowisko Arktyki
- powiedział Francuskiej Agencji Informacyjnej Rashid Alimov z Greenpeace Rosja.
Z kolei Rosatom zarzuca ekologom, że nie dostrzegają tego, że reaktor atomowy jest jedynym niskoemisyjnym źródłem energii, które może pracować w warunkach arktycznych, gdzie podczas nocy polarnej występują radykalne braki energii słonecznej oraz nie ma wiatru, przez co - zdaniem rosyjskiej agencji - rozwiązaniem nie mogą być ani fotowoltaika, ani farmy wiatrowe. Podkreślają także, że reaktor w czarnobylskiej elektrowni był ok. 30 razy większy niż te na pokładzie Akademika Łomonosowa.
Atmosferę wokół pływającego reaktora dodatkowo podnosi nie tylko aktualnie dramatyczna sytuacja ekologiczna m.in. Arktyki. Od kilku tygodni gwałtowne pożary występują na Syberii, Alasce i w północnej Kanadzie, a nawet w rejonie Grenlandii. Zdaniem naukowców i specjalistów od klimatu, wpływ na gwałtowność i skalę tych zjawisk ma szkodliwa działalność człowieka.
Dodatkowym powodem krytyki ekologów jest także wypadek, który miał miejsce raptem dwa tygodnie wcześniej w Rosji. 8 sierpnia w obwodzie archangielskim nieopodal miejscowości Nyonoksa doszło do wybuchu na poligonie wojskowym. Po wybuchu kilkunastokrotnie wzrósł poziom radioaktywności w tamtym regionie, zginęło też pięciu naukowców, którzy pracowali dla rosyjskiego VNIIEF, instytutu zajmującego się fizyką eksperymentalną. Doniesienia medialne mówią o nieudanych doświadczeniach z nową rakietą o napędzie atomowym. Jak podał "The Moscow Times", także ranni pacjenci przywiezieni do szpitala w Archangielsku byli napromieniowani, o czym miał nie wiedzieć personel szpitala, któremu pełnej wiedzy na temat pacjentów mieli odmówić agenci FSB.