Duńskie ministerstwo obrony podało, że Dania i Grenlandia wzmocnią współpracę wojskową oraz w zakresie bezpieczeństwa. Władze porozumiały się w tej sprawie podczas niedawnej wizyty duńskiej premier Mette Frederiksen na wyspie.
Premier Danii Mette Frederiksen. Mads Claus Rasmussen / AP / AP
"Obecność Dowództwa Obrony Danii na Arktyce i Północnym Atlantyku zostanie wzmocniona w nadchodzących latach, ponieważ wzrasta geopolityczne znaczenie Arktyki" - brzmi oświadczenie ministerstwa obrony Danii. Resort wyjaśnia w komunikacie, że z powodu zmiany klimatu, topnieją lody w Arktyce, co sprawia, że mogą powstawać nowe szlaki handlowe i komunikacyjne, łatwiejszy stanie się też dostęp do surowców w regionie.
Minister obrony Trine Bramsen nie wyklucza także wzmocnienia obecności duńskiej marynarki wojennej na północnym Atlantyku. "Zagrożenia i konsekwencje związane z ociepleniem klimatu wymagają naszej obecności" - powiedziała.
Położenie geograficzne Grenlandii może stać się bardzo ważne z geopolitycznego punktu widzenia, szczególnie w obliczu globalnego ocieplenia. Światowe mocarstwa coraz częściej myślą o zagwarantowaniu sobie dostępu zarówno do szlaków handlowych, jak i surowców, znajdujących się w Arktyce.
Zapewne z tych powodów Donald Trump uznał, że zakup Grenlandii byłby dobrym pomysłem. Stany Zjednoczone mogłyby ubić na tym dobry interes - Grenlandia ma bogate złoża naturalne, w tym węgla, cynku i miedzi, a pod topniejącym lodem może skrywać ropę naftową, gaz ziemny i metale ziem rzadkich, kluczowe w rozwoju nowych technologii (duże złoża takich metali mają Chiny, które niechętnie się nimi dzielą, a z USA są w stanie wojny handlowej).
Szanse na to, że transakcję udałoby się zrealizować są niemal żadne. Grenlandia to terytorium zależne od Danii (nie należy do UE), ale od 1979 roku ma szeroką autonomię. Duńskie władze odrzuciły już propozycję Trumpa, przez odwołał on zaplanowaną na 2 września wizytę w Kopenhadze.