Walka z lichwą. Koniec z licytacją domu i wyrzucania na bruk za niewielki dług. Resort wprowadza próg 5 proc.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce ustalić minimalną wielkość długu, jaka uprawnia wierzyciela do zlicytowania mieszkania lub domu dłużnika. Walka z lichwą może jednak przynieść nieoczekiwane skutki.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce lepiej chronić osoby, które tracą dach nad głową przez niespłacanie niezbyt wielkiego zadłużenia. Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna" resort planuje wpisać w kodeks postępowania konkretne kwoty, które uprawniałyby do wszczęcia procedury licytacji. 

Byłoby to 5 procent wartości nieruchomości. Oznaczałoby to, że dług w wysokości np. 12,5 tys. zł nie może być zaspokojony ze sprzedaży domu lub mieszkania, jeśli jego wartość wynosi do 250 tys. zł. Jeśli nieruchomość wyceniana jest na 500 tys. dług nie może przekraczać 25 tys. etc. 

Resort sprawiedliwości twierdzi, że licytowanie majątku o wartości kilkuset tysięcy złotych dla zaspokojenia długu wynoszącego kilka tysięcy złotych "godzi w godność osobistą". Ustawa zakłada oczywiście, że chodzi o lokal, w którym dłużnik faktycznie mieszka i jest jego jedyną własnością. 

Ścisłe limity mają sprawić, by w praktyce nie dochodziło do odbierania mieszkań i domów, pozbawiania dorobku całego życia osób, które nie spłaciły pożyczki o wielokrotnie niższej wysokości - informował KPRM podczas rozpoczęcia prac nad ustawą

Walka z lichwą może przynieść nieoczekiwane skutki

Propozycje ministerstwa, które niekoniecznie wejdą w życie w tej kadencji Sejmu (miały być uchwalone już w lipcu), mają jeden cel: ochronę przed lichwą. Resort chce nie tylko ograniczyć możliwość ściągania długu, ale i znacząco zmniejszyć maksymalną kwotę oprocentowania pożyczek udzielanych przez firmy pozabankowe. Według rządu ofiarami procederu polegającego na przejmowaniu mieszkań i domów za niewielki długi są często osoby starsze. Trudna sytuacja materialna jest w ich przypadku wykorzystywana przez nieuczciwe firmy pożyczkowe.

Skutki nowych regulacji mogą być jednak nieoczekiwane. Przedstawiciele Związku Banków Polskich, cytowani przez DGP, twierdzą, że nowe prawo może być nadużywane. Dłużnicy będą bowiem mniej zmotywowani, by spłacić swoje należności wiedząc, że nie grozi im utrata dachu nad głową. 

Mogą też pojawić się głosy o nierówne traktowanie dłużników. Jedna osoba będzie mogła "pozwolić sobie" na niespłacenie 10 tys. zł. inna 50 tys. a jeszcze inna miliona złotych - w zależności od wartości domu lub mieszkania. A to może sprawić, że dłużnicy poczują się bezkarni i będą zaciągać zobowiązania w mniej roztropny sposób. 

Dłużnik jeszcze bardziej chroniony

Od 9 lipca obowiązują inne przepisy, dzięki którym dłużnicy są lepiej chronieni. Chodzi o nowelizację prawa cywilnego, dzięki której znika część starych, niespłaconych należności. Skróceniu uległ podstawowy okres przedawnienia długów - do sześciu z dziesięciu lat. Po upływie sześciu lat nie będzie można się domagać od konsumenta zaległego roszczenia.

Czytaj też: Rząd bierze się za stare długi. Komornik ściągnie pieniądze z majątku małżonka. Pismo wyśle mailem

Na publikację czekają też inne bardzo ważne przepisy, które nieuczciwy dłużnik będzie mógł wykorzystać przeciwko wierzycielowi. W zamyśle mają one oczywiście lepiej chronić zwykłych obywateli przed nieuczciwymi firmami windykacyjnymi czy pożyczkowymi. Pismo dotyczące procesu - na przykład o długi - którego nie uda się dostarczyć listonoszowi, doręczy komornik. Do tej pory rozpoczęcie procedury było możliwe nawet jeśli pisma nie odebraliśmy - sądy uznawały to za próbę torpedowania procesu i celowe unikanie procesu. Teraz nie rozpocznie się on do czasu dostarczenia pisma. 

>>> Polska gospodarka bez Unii Europejskiej? Ekspert nie ma wątpliwości jak wpłynęłoby to na PKB

Zobacz wideo
Więcej o: