Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, nie wyklucza, że w przyszłym roku ceny prądu wzrosną - zarówno dla odbiorców indywidualnych jak i firm. W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", nowy szef URE wyjaśnia, jakie są główne przyczyny takiego scenariusza.
Po pierwsze, nie mamy co liczyć na kolejny "prezent" ze strony rządu, czyli ustawę zamrażającą ceny prądu. Prezes URE twierdzi, że "tego typu ingerencja zawsze ma złe konsekwencje dla funkcjonowania rynku". Warto przypomnieć, że ustawa uchwalona 28 grudnia 2018 roku czekała ponad pół roku na przepisy, które regulowałyby jej wprowadzenie.
Na pytanie o to, czy może zapewnić, że indywidualnego odbiorcy nie czekają podwyżki rachunków za prąd, Rafał Gawin odpowiedział jednoznacznie: "Nie mogę. Byłbym bardzo nieodpowiedzialny".
>>> "Prądogedon" w Polsce. Ekspert ostrzega przed czarnym scenariuszem
Szef Urzędu przyznał też, że część odbiorców za prąd już dziś musi płacić znacznie więcej niż do tej pory.
Zasadniczym problemem jest nie cena, lecz brak ofert na sprzedaż energii elektrycznej, przez co niektórzy odbiorcy trafiają na znacznie droższego sprzedawcę rezerwowego
- stwierdził Gawin i wyjaśnił, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest "niepewność regulacji, które dopiero miesiąc temu ostatecznie się wyklarowały".
O jakie przypadki chodzi? Kiedy w grudniu zeszłego roku rząd przyjął ustawę o zamrażaniu cen prądu, nie było jasne, jak będzie funkcjonować w praktyce. W związku tym część firm sprzedających energię niechętnie przystępowała np. do przetargów na oferty dla szpitali, samorządów, dużych firm. Część podmiotów nie wytrzymała też galopujących cen energii i zniknęła z rynku.
Kiedy przetargu nie udawało się rozstrzygnąć i podpisać nowej umowy na dostawę prądu, odbiorca musiał korzystać z tzw. dostawcy rezerwowego. Dla jednego z naszych czytelników oznaczało to skokowy wzrost ceny prądu z 320zł/MWh do 660zł/MWh.
Czytaj też: Nadciąga kryzys. Kolejny dowód nadchodzącego spowolnienia objawił się w portfelach bogaczy
Brak ofert na sprzedaż prądu poprzedni szef URE uznał za "bezprecedensową w kilkunastoletniej historii funkcjonowania detalicznego rynku energii elektrycznej".
Prezes URE wyjaśnia, że jeszcze nie wiadomo, jak będą kształtowały się stawki cen za energię elektryczną w roku 2020. "Czekamy na wnioski taryfowe i wtedy będziemy wiedzieli, czego się spodziewać" - wyjaśnia. Eksperci nie wykluczają jednak, że energia w przyszłym roku podrożeje o "30 do 50 procent".
Wzrost cen prądu wydaje się nieunikniony, bo, jak zauważa Ignacy Morawski, ekonomista i założyciel firmy analitycznej SpotData, ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii są wyższe niż przed 2018 r. "Wchodzimy w erę wyższych cen energii" - stwierdza jednoznacznie ekspert.