Jak donosi dziennik "The Independent", rodzina z Fosterów Leicestershire, po tym jak 10 sierpnia brytyjski przewoźnik odwołał ostatni lot EZY3104 z Nicei (z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych), została właściwie porzucona przez tanie linie lotnicze. Pasażerom nie zaproponowano alternatywnego powrotu innymi liniami, choć EasyJet mógł tak zdecydować, ani nie zorganizowano noclegu dla czteroosobowej rodziny. Stało się tak pomimo tego, że europejskie przepisy dotyczące praw pasażerów nakładają tego typu obowiązki na przewoźników.
Przez kolejnych pięć dni EasyJet nie miał żadnego lotu, który mógłby zaoferować rodzinie. Firma nie ulokowała też pasażerów w jednym z samolotów linii Ryanair, czy British Airways, które w tamtym czasie latały z Nicei. Linie lotnicze EasyJet nie znalazły również noclegu w bogatej w hotele Nicei, zasłaniając się dużym popytem na noclegi w tamtym terminie. Ostatecznie rodzina Fosterów spędziła noc na nicejskim dworcu kolejowym, a następnego dnia wróciła pociągiem przez Paryż do Londynu i stamtąd do Leicestershire. Długa podróż kolejowa i posiłki kosztowały ich blisko 1500 funtów.
Rodzina po powrocie do domu złożyła roszczenia wobec przewoźnika, który zaproponował w ramach reklamacji zwrot kosztów w wysokości... niecałych 50 funtów - nie był w nich ujęty zwrot pieniędzy za podróży koleją, a jedynie niektóre z posiłków. Po interwencji dziennika "The Independent", przewoźnik poinformował rodzinę Fosterów, że zwróci całość dodatkowych kosztów. Tu jednak znów powstał problem, bo EasyJet przelał na ich konto tylko 89 funtów. Pełne roszczenie zostało finalnie wypłacone po drugiej interwencji brytyjskiego dziennika, a przewoźnik przeprosił za zamieszanie.
Roszczenia pasażerów wobec linii lotniczych miewają różne powody, przebieg i finał. Inna znana także w Polsce linia lotnicza oferująca tanie latanie, firma Ryanair, przegrała w tym roku sprawę, która miała miejsce w 2016 r. Wtedy, podczas lotu z Rzymu do Krakowa, ośmioletnia Amerykanka poparzyła się gorącą czekoladą na pokładzie samolotu irlandzkich linii. Rodzice dziewczynki złożyli pozew. Tanie linie postanowiły ostatecznie wypłacić w całości sumę, o którą wystąpili, pod warunkiem, że nie będą brały odpowiedzialności za wypadek. Roszczenia wyniosły 150 tys. euro, czyli ok. 645 tys. zł.