O nietypowym problemie w budynku WeWork napisał na Twitterze Neeraj Agrawal, rzecznik prasowy organizacji Coin Center zajmującej się krypotwalutami. "Cała firma mojego przyjaciela nie może dostać się do biura WeWork, ponieważ spadł parasol blokując drzwi. Nikt nie może tego rozgryźć. Tak było przez 2 dni" - czytamy we wpisie.
Post o złośliwym parasolu szybko zdobył olbrzymią popularność, a użytkownicy Twittera rzucili się do klawiatur, doradzając nieszczęśnikom z biura WeWork, jak rozwiązać problem i otworzyć drzwi. Popularnymi pomysłami były m.in.: wybicie szyby w drzwiach, przesunięcie parasola za pomocą drutu włożonego przez szczelinę pod drzwiami i wywiercenie dziury w ścianie. Niektóre z tych pomysłów nie zadziałały, inne uznano za zbyt inwazyjne. Finalnie wywiercono dziurę w suficie i podniesiono parasol, używając drutu.
Sprawa parasola, który zablokował drzwi, stała się na tyle głośna, że na portalu Vice opublikowano tekst napisany przez właściciela parasola. Skomentował on niektóre z pomysłów użytkowników Twittera:
"Myślę, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że rozbicie szyby wiązałoby się z bałaganem i niebezpieczeństwem. Gdyby mój pies został tam uwięziony lub dziecko, rozbiłbym ją. Nie uważałem tego za nieprzekraczalną barierę. Ale to środowisko biurowe. To tylko pokój z komputerami. Wszyscy byli spokojni. Niczyja insulina nie została uwięziona w środku ani nic takiego. (...) Mówiąc wprost, nie czuję się odpowiedzialny. To mój parasol, ale to była sytuacja losowa. Nikt nie żąda mojej głowy. Z wyjątkiem internetu".