Borys Budka, polityk Koalicji Obywatelskiej, podczas debaty przedwyborczej w TVP pokazał zdjęcie paragonu na Valcyte - lek stosowany m.in. po przeszczepach. Polityk grzmiał, że do 2015 roku środek był refundowany, a po objęciu władzy przez PiS jego cena wzrosła do ok. 1 tys. zł.
Łukasz Szumowski, minister zdrowia, wyjaśnił, że od 1 września br. Valcyte jest ponownie refundowany. Osoby, które mają odpowiednią receptę, płacą 3,2 zł za opakowanie. Redakcja Next Gazeta.pl skontaktowała się z kierownik apteki, w której wydano lek opisany przez Borysa Budkę. Jak nam wyjaśniła, lek kosztował 1041 zł, bo na recepcie nie było adnotacji o refundacji.
O skomentowanie sprawy poprosiliśmy Naczelną Izbę Aptekarską. Rzecznik Tomasz Leleno przysłał nam stanowisko, w którym wyjaśnił, w jakich sytuacjach za Valcyte trzeba zapłacić pełną kwotę.
Lek jest refundowany bez ograniczeń czasowych po transplantacji narządów lub szpiku. Z kolei u pacjentów poddawanych przeszczepom kończyny, rogówki, szpiku, tkanek lub komórek - profilaktyka [obowiązuje] po zakończeniu hospitalizacji związanej z transplantacją do 110 dni po przeszczepie - w przypadku udokumentowanych przeciwwskazań do stosowania walgancyklowiru w stałej doustnej postaci farmaceutycznej
- czytamy. Valcyte ma postać proszku z którego sporządzany może być lek. Często stosuje się go u dzieci, które mogą mieć problem z zażywaniem tabletek.
Leleno dodał też, że u pacjentów po przeszczepie nerki refundacja dotyczy profilaktyki do 200 dni po przeszczepie.
Pacjenci spełniający wskazanie refundacyjne i posiadający prawidłowo wystawioną receptę płacą za ten lek kwotę 3,2 zł
- podkreślił ekspert.
Naczelna Izba Aptekarska wyjaśnia, że o tym, jak długo lek będzie przyjmowany przez pacjenta, decyduje lekarz. Pacjent płaci 100 proc. ceny leku w przypadku, gdy lekarz przepisuje go poza tzw. wskazaniem refundacyjnym. "Taki mechanizm obowiązuje od wielu lat - nie tylko w przypadku tego, lecz również innych leków refundowanych" - wyjaśniają przedstawiciele Izby.
Czytaj też: Awantura o paragon Borysa Budki. Mamy komentarz apteki, która wydała lek
Swoje stanowisko kończą apelem. "Obecnie znajdujemy się na finiszu kampanii wyborczej. Mimo że przeciwne obozy polityczne wzajemnie deklarują, że zdrowie nie może być elementem gry politycznej, to jednak praktyka pokazuje, że nie mogą oprzeć się tej pokusie. Rzetelną informację zastępują więc niedopowiedzenia i "półprawdy", zgodnie z zasadą "szklanka do połowy pełna lub pusta". Apelujemy do polityków, aby nie wykorzystywali trudnej sytuacji, w której znajduje się dziś wielu pacjentów do bieżącej walki politycznej.