Polsce ubywa kompanów w blokowaniu unijnego porozumienia o neutralności klimatycznej. Premier Estonii ogłosił decyzję

Estonia ogłosiła, że popiera unijny plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do 2050 r. W czerwcu ten kraj, obok Polski, Czech i Węgier - zablokował przyjęte przez Unię deklaracji dążenia do neutralności klimatycznej w 2050 roku.
Zobacz wideo
Czysta planeta dla wszystkich i wspieranie Zielonego Nowego Ładu jest najważniejszym strategicznym celem Unii Europejskiej na przyszłość. Z radością informuję, że estoński rząd jednogłośnie poparł osiągnięcie neutralności klimatycznej w UE do 2050 roku

- napisał na Twitterze premier Estonii Juri Ratas.

Tym samym kurczy się "blok antyklimatyczny", który zablokował podczas czerwcowego szczytu Unii Europejskiej przyjęcie wspólnej deklaracji, aby do 2050 r. osiągnąć neutralność klimatyczną. Teraz pozostają w nich tylko Polska, Czechy i Węgry.

Co konkretnie ws. klimatu zrobi Estonia?

Jak informuje "Przegląd Bałtycki", Estonia opiera produkcję energii na spalaniu oleju z łupków bitumicznych, wydobywanego w regionie Ida-Viru. Zakończenie spalania oleju zredukowałoby estońską emisję gazów cieplarnianych nawet o 90 proc.

Tyle, że jednocześnie doprowadziłoby do utraty kilkunastu tysięcy miejsc pracy przy wydobyciu łupków i produkcji energii, przyniosłoby też krajowi straty związane np. z niższymi wpływami z podatków. Mogłoby też uderzyć w niezależność energetyczną Estonii. Alternatywą byłby rozwój technologii wytwarzania energii z łupków tak, aby proces był bardziej ekologiczny.

Niewykluczone też, że Estonia będzie domagała się wsparcia finansowego związanego z przejściem na "zeroemisyjność". 

Szczyt klimatyczny UE. Zablokowane porozumienie

W czerwcu we wnioskach po szczycie unijnym miał znaleźć się zapis dotyczący osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Konieczna była tutaj jednak jednomyślność, tymczasem Polska, Czechy, Węgry i Estonia zgody na wpisanie konkretnej daty nie wyraziły.

We wnioskach ze szczytu przywołano zatem uzgodnienia klimatyczne z Paryża z 2015 r., na czym zależało Polsce. Wyłącznie w przypisach jest informacja, że większość krajów jest gotowa zobowiązać się do neutralności węglowej do 2050 roku.

- Zabezpieczyliśmy interesy polskich przedsiębiorców i obywateli - komentował wówczas decyzję Polski premier Mateusz Morawiecki.

We wtorek 1 października minister energii Krzysztof Tchórzewski szacował koszty przestawienia polskiej gospodarki na "zeroemisyjność"  na nawet 900 mld euro, czyli blisko 4 bln zł. Dodawał, że Polska takich kosztów nie jest w stanie ponieść sama.

Co to jest neutralność klimatyczna?

Gdyby unijna gospodarka do 2050 r. stałaby się neutralna klimatycznie, to oznaczałoby to, że ograniczyłaby emisję CO2 (lub szerzej - gazów cieplarnianych) "netto" do zera. Czyli - emitowałaby tyle samo CO2 co pochłaniała. Inny słowy, maksymalnie zredukowana zostałaby emisja dwutlenku węgla m.in. w energetyce, transporcie, rolnictwie i przemyśle, a ta emisja, której nie udałoby się zlikwidować, byłaby w całości pochłaniana np. przez drzewa czy torfowiska.

Czytaj też: Macron do młodych: Jedźcie protestować do Polski! To ona blokuje unijne działania ws. klimatu

Więcej o: