Problemy demograficzne związane ze starzeniem się społeczeństwa ma wiele krajów rozwiniętych. Polska nie jest tu wyjątkiem, choć negatywne dla demografii procesy rozpoczęły się u nas później niż średnio w Europie. Być może dlatego Polska nie jest do nich przygotowana, co widać na przykładzie personelu medycznego - mamy go za mało, dotyczy to też specjalizujących się w chorobach starszego wieku lekarzy geriatrów.
To, co nas wyróżnia, to także tempo, w jakim nasze społeczeństwo się starzeje. Jak zauważają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, jest ono wyższe niż wskaźnik dla 28 państw UE. Ekonomiści przyjrzeli się raportowi Eurostatu. Wynika z niego, że udział osób w wieku co najmniej 65 lat w ogólnej populacji w Polsce wynosił w 2018 roku 17,1 proc. W całej Unii Europejskiej ten odsetek był na poziomie 19,7 proc. Wyższy niż u nas, ale w Polsce ten udział rośnie szybciej - od 2001 do 2018 wzrósł o 4,7 punktu procentowego, w tym czasie w UE wzrost wyniósł 3,9 pkt proc. Doganiamy Unię.
Do tego dochodzi jeszcze jeden negatywny efekt. Liczba mieszkańców UE ogółem rośnie - teraz to 513,4 mln, w 2050 roku będzie ich 523,7 mln (choć to będzie już spadek ze szczytowego poziomu, który prognozowany jest na 2044 rok). W Polsce zaś mieszkańców ubędzie - w ciągu najbliższych 30 lat ich liczba spadnie z 38 mln do 34,9 mln. I to pomimo napływu imigrantów.