Zgodnie z brytyjską tradycją nowy spiker został na swój fotel zaciągnięty przez posłów siłą. To echo dawnych czasów, gdy stosunki między parlamentem, a monarchą bywały napięte, a z rolą reprezentanta Izby Gmin wiązało się ryzyko utraty głowy.
Sir Lindsay Hoyle był dotychczas zastępcą spikera. Stanowisko to objął 9 lat temu. Wcześniej, w 1997 roku, został wybrany na posła z okręgu Chorley jako kandydat Partii Pracy. Tradycja wymaga jednak od spikera, by zachował neutralność: nie bierze on udziału w głosowaniach, przestaje też funkcjonować jako członek swego ugrupowania. To samo dotyczy jego zastępców.
Na stanowisku spikera Izby Gmin sir Lindsay Hoyle zastąpi Johna Bercowa, który pełnił tę funkcję przez ostanią dekadę. Bercow dał się poznać jako jedna z najbardziej charyzmatycznych, ale i kontrowersyjnych postaci na brytyjskiej scenie politycznej. Między innymi z tego powodu prasa określała go często mianem "spikera diabła" (ang. speaker of the devil).
Przed nowym spikerem wyzwania, które stały też przed Johnem Bercowem, nm.in. okiełznanie temperamentów głęboko podzielonych posłów. Ale nie tylko.
Gdy nastąpi w końcu brexit, parlament może przejąć wiele funkcji. Kompetencje dziś przynależące do Unii wrócą do Królestwa. Pytanie: czy staną się kompetencjami rządu czy też parlamentu?
- tłumaczy Joe Marshall z londyńskiego ośrodka badawczego Institute for Government, dodając, że spiker będzie odgrywał rolę w ustalaniu podziału odzyskanych kompetencji.
Jak tłumaczy ekspert, lista wyzwań jest dłuższa. "Są obawy dotyczące mobbingu i upokarzania posłów oraz ludzi z administracji Izby Gmin. Jest też sprawa remontu. Parlament dosłownie się rozpada. Po tym jak w latach 2008-2012 miało tu miejsce ponad 40 pożarów, zatrudniono człowieka, który robi nieustanny obchód i sprawdza czy nie ma zagrożenia" - podkreśla Marshall.
Nowy spiker poprowadzi obrady parlamentu, gdy zbierze się on po wyborach zaplanowanych na 12 grudnia. Tradycyjnie konkurencyjne partie nie wystawiają swoich kandydatów w okręgu, z którego startuje spiker, więc de facto jego wybór na następną kadencję jest automatyczny.