Mianem "zagadkowych" określa w "Rzeczpospolitej" statystyki dotyczące podatku CIT w 2018 r. dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Teoretycznie dane są bardzo dobre, wpływy z podatku CIT były w ubiegłym roku rekordowo wysokie. Wyniosły 44,3 mld zł, czyli o ponad 16 proc. więcej niż w 2017 r.
. Ministerstwo Finansów
Zaskakująca jest natomiast m.in. nadal stosunkowo wysoka liczba firm, które wykazały straty. Było ich aż blisko 167,5 tys. (spośród ok. 507 tys. podatników), łączna strata sięgnęła ok. 43,2 mld zł. Dla porównania - w 2017 r. straty wykazało 153 tys. firm (łącznie na 44 mld zł). Co więcej, nie licząc 2016 r., gdy poziom strat podatników CIT był gigantyczny (ok. 55,4 mld zł), w poprzednich kilku latach oscylował wokół 40 mld zł.
Słowem - pomimo szybko rosnącej gospodarki (4,6 proc. rocznie w 2017 r., 5,1 proc. w 2018 r.), poziom strat firm utrzymuje się na wysokim poziomie, a jeśli chodzi o liczbę podatników, którzy je wykazali, jest wręcz coraz gorzej.
. Ministerstwo Finansów
Ministerstwo Finansów tłumaczy w komentarzu dla "Rzeczpospolitej", że liczba podatników CIT z roku na rok jest większa, więc i tych wykazujących straty jest coraz więcej. Tym bardziej, że nowe firmy częściej w pierwszych latach mają straty. Ta konkluzja wydaje się jednak nie tłumaczyć wszystkiego, bo o ile faktycznie zwykle liczba podatników rośnie, to akurat w 2018 r. w porównaniu z 2017 r. spadła.
Resort finansów dodaje też, że w ramach nowych zasad, firmy muszą osobno rozliczać dochody lub straty z zysków kapitałowych i z działalności operacyjnej. To również może wpływać na utrzymujący się poziom firm na minusie.
Niezależnie od wątpliwości dotyczących poziomu strat podatników CIT, wpływy z tego podatku dynamicznie rosną. W 2018 r. do budżetu wpłynęło z tego tytułu o około jedną trzecią więcej środków niż w 2015 r.(ponad 11 mld zł więcej).
Rząd przekonuje, że to nie tylko efekt dobrej koniunktury, ale także podjętych działań uszczelniających system podatkowy. Chodzi np. o wprowadzenie jednolitego pliku kontrolnego czy klauzuli generalnej przeciwko unikaniu opodatkowania, ograniczeniu tzw. cienkiej kapitalizacji czy zmianom prawnym w leasingu aut oraz opodatkowaniu spółek komandytowo-akcyjnych.
Tyle, że ostatnio dosyć brutalnie z przypisaniem rządowi zasług w dynamicznym wzroście wpływów z CIT obeszli się eksperci podatkowi ze Szkoły Głównej Handlowej. Przekonują oni w swoim raporcie, że nowe instrumenty prawno-podatkowe w zakresie CIT nie przyniosły oczekiwanego efektu i nie będą skutkować realnym uszczelnieniem systemu podatkowego w Polsce. Z ich badań wynika, że za wzrostem wpływów z CIT stoi przede wszystkim "bardzo dobra koniunktura gospodarcza, napędzana wysoką konsumpcją prywatną, zasilaną m.in. z programu 500 Plus, oraz produkcja kontraktowa, głównie na zlecenie firm zagranicznych".
Ministerstwo Finansów w opinii dotyczącej raportu SGH przekonywało, że analiza ekspertów jest "ostentacyjnie tendencyjna i wybiórcza", i że negowane przez nich zmiany prawne w rzeczywistości działają dobrze.