John Bercow zapisał się w brexitowej historii bardzo wyraźnie. Kilka dni po odejściu ze stanowiska spikera Izby Gmin potwierdził to, co dla wielu od dawna było oczywiste: że jest zdeklarowanym przeciwnikiem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Miał to zrobić podczas wystąpienia w Foreign Press Association.
Nie sądzę, by to pomagało Wielkiej Brytanii. Brexit to największy błąd tego kraju od czasu wojny. Szanuję premiera Johnsona, ale brexit nam nie pomaga. Lepiej być częścią silnego bloku
- mówił Bercow w odpowiedzi na pytanie, czy brexit wpłynie na pozycję międzynarodową Zjednoczonego Królestwa. Jego słowa cytuje Antonello Guerrera z dziennika "La Repubblica".
Brecow jako spiker Izby Gmin miał duże uprawnienia, na przykład możliwość decydowania o tym, które poprawki będą poddane głosowaniom. Jego działania dla wielu brytyjskich polityków były kontrowersyjne, bo utrudniały de facto przepychanie rządowych umów brexitowych przez (i tak mocno podzielony w tej kwestii) parlament. Bywał oskarżany o stronniczość, podczas gdy spiker ma być zupełnie apolityczny i bezstronny. Niesprzyjające mu gazety wymyślały złośliwe nagłówki, w tym na przykład "Speaker of the devil" - grę słowną, którą luźno można tłumaczyć jako "spiker diabła".
W wystąpieniu w Foreign Press Association były spiker zaprzeczył jednak, by to on blokował brexit. Mówił, że jak do tej pory wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej opóźniał parlament, nie on - dodaje "The Guardian".
John Bercow spikerem już nie jest, zastąpił go Lindsay Hoyle.
Według ostatnich ustaleń, brexit został odłożony - nową datą jest 31 stycznia - lub wcześniej, o ile brytyjski parlament zatwierdzi umowę z UE. Wcześniej, 12 grudnia, na Wyspach odbędą się wybory parlamentarne. To już drugie wybory od referendum z 2016 roku, w którym Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu ze Wspólnoty.