Paweł Olechnowicz, były prezes Lotosu, którego na początku stycznia na 48 godzin zatrzymali funkcjonariusze CBA, zażądał 100 tys. zł zadośćuczynienia - dowiedziało się Radio ZET.
Pozew o zapłatę pieniędzy przez Skarb Państwa został złożony w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Są ku temu podstawy prawne - w czerwcu sąd ocenił bowiem czynności CBA jako bezzasadne.
Służby zarzuciły Olechnowiczowi wyrządzenie znacznej szkody majątkowej Lotosowi. Centralne Biuro Śledcze twierdziło, że paliwowy gigant podpisał fikcyjną umowę na usługi doradcze, która miała służyć jedynie wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki. Był szef paliwowego giganta wszystkiemu zaprzeczył.
Czytaj też: Były prezes Lotosu dla "DGP" o incydencie sprzed lat "Trucizna była w kawie albo w wodzie"
Decyzją sądu odrzucono wniosek Prokuratury Regionalnej w Gdańsku o tymczasowe aresztowanie Olechnowicza, nie zgodzono się także na zastosowanie wobec niego środków zapobiegawczych w postaci kaucji czy dozoru policyjnego.
Paweł Olechnowicz kulisy zatrzymania wyjawił w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej". "Podobno żyjemy w państwie demokratycznym. Okazuje się jednak, że każdego człowieka to państwo może potraktować nie fair. Tak powiedziałem w sądzie: nie fair. Choć powinienem powiedzieć, że jak szmatę. To jest dla mnie bardzo ciężkie" - stwierdził.
W związku ze śledztwem dotyczącym usług doradczych zatrzymano łącznie cztery osoby.