Podstawą chińskiej diety jest wieprzowina, a ta niepokojąco szybko drożeje ostatnio. W październiku jej ceny podwoiły się, co łączyć należy głównie z masowym wybijaniem zwierząt hodowlanych w celu ochrony przed rozwijającym się w Azji pomorem świń. To podniosło w Państwie Środka inflację konsumencką do 3,8 proc. - najwyższego poziomu od stycznia 2012 r. I, według prognoz ekonomistów, może spowodować wzrost inflacji w styczniu aż do pułapu 5-6 proc .
W Indiach z kolei dynamicznie drożeje cebula – a to podstawa tamtejszej diety. W październiku była o 26 proc. droższa niż rok wcześniej, co wypchnęło inflację powyżej 4 proc., a więc celu inflacyjnego tamtejszego banku centralnego – po raz pierwszy od 15 miesięcy. Rosnące ceny cebuli łączyć należy ostatnio głównie z pogodą niesprzyjającą jej uprawie.
Nieprzyjemnie jest też na tureckim rynku żywnościowym. Tam w pierwszym kwartale ceny żywności rosły w tempie 30 proc. rocznie, a przez pozostałą część tego roku ich dynamika przekraczała 15 proc. To z kolei efekt zawirowań ekonomicznych i walutowych ciągnących się od próby zamachu stanu w Turcji w 2016 roku.
Z mocno drożejącą żywnością muszą też zmagać się mieszkańcy niektórych krajów afrykańskich – między innymi przez powtarzające się tam coraz częściej susze i związane z tym rosnące koszty uprawy. Ceny żywności rosną przez to najszybciej od trzech lat, np. w Zambii. A w Zimbabwe powiększały się ostatnio nawet 50 proc. w ciągu miesiąca.
>>> "Polacy wydają na żywność 1/4 swoich domowych budżetów". Zobacz materiał wideo Studia Biznes:
Poważny problem dla banków centralnych
Drożejąca wieprzowina w Chinach lub cebula w Indiach to niestety nie tylko poważny problem dla znacznej części mieszkańców tych krajów. To może utrudniać bankom centralnym prowadzenie łagodnej polityki monetarnej – teraz niezbędnej, by podtrzymać słabnący wzrost gospodarczy na świecie.
Banki muszą bowiem godzić dwa cele. Po pierwsze, nie mogą doprowadzić do niszczącej wszystko hiperinflacji – a więc stopy procentowe powinny być odpowiednio podniesione. Ale z drugiej strony, jeżeli tak zrobią, to podrożeją kredyty, a to dodatkowo uderzy w gospodarkę zdecydowanie potrzebującą teraz taniego pieniądza.
W sumie wydaje się więc, że prowadzenie polityki monetarnej przypomina coraz bardziej balansowanie na cienkiej linie nad przepaścią. Niewielki błąd i może dojść do poważnego załamania w dużych krajach Azji. A to z pewnością odczuje cała globalna gospodarka.