Po tym, jak projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym zakładający podwyżki o 10 proc. już od początku 2020 r. gładko przeszedł przez Sejm w drugiej połowie listopada br., teraz dokumentem zajął się Senat. Na razie senacka komisja budżetu i finansów publicznych zarekomendowała trzy poprawki do projektu - m.in. obniżenie skali podwyżki do 3 proc. i przesunięcie wejścia w życie ustawy o miesiąc - na 1 lutego 2020 r.
Kilka dni wcześniej Biuro Legislacyjne Senatu oceniło, że podwyżka akcyzy już od 1 stycznia "rodzi niebezpieczeństwo naruszenia konstytucyjnych standardów". Chodzi o to, że zgodnie z Konstytucją Sejm, Senat i Prezydent mają określony czas na prace nad projektem, dodatkowo powinno zachować się odpowiednie vacatio legis. Odstępować od tych reguł powinno się tylko w wyjątkowych sytuacjach. Kalendarz parlamentarny sprawi, że - nawet jeśli podpis prezydenta znajdzie się pod ustawą jeszcze w tym roku - rynek nie dostanie nawet (zwyczajowych w przypadku ustaw podatkowych) 14 dni na dostosowanie się do nowych przepisów.
Teraz Ministerstwo Finansów w komentarzu dla PAP pisze wobec tego, że... zaproponowała termin 1 stycznia "kierując się społeczną wagą wprowadzanej zmiany". Przekonuje, że zmiana stawek akcyzy wynika przede wszystkim z rosnących kosztów przeciwdziałania skutkom społecznym i zdrowotnym picia alkoholu i palenia papierosów. Wylicza, że w ciągu roku z powodu chorób odtytoniowych umiera blisko 70 tys. Polaków, zaś alkohol powoduje 12 tys. zgonów rocznie. Przekonuje, że na przesunięciu podwyżki akcyzy o miesiąc budżet straci ponad 140 mln zł oraz że poprzednie podwyżki akcyzy również wprowadzano na ostatni dzwonek.
Podobne argumenty kilka tygodni temu w Sejmie przedstawiał wiceminister finansów Leszek Skiba.
Żeby nie było wątpliwości - podwyżka akcyzy jest zasadna, niechby nawet i o więcej niż 10 proc. Jednak to, co dzieje się wokół projektu ustawy jest bardzo zaskakujące - delikatnie rzecz ujmując.
Po pierwsze, projekt wygląda trochę jak napisany na kolanie. Niby ma swoje uzasadnienie, ma także Ocenę Skutków Regulacji - tyle, że w żadnym z tych dokumentów nie przeczytamy nic o "społecznej wadze wprowadzanej zmiany", umierających Polakach i rosnących kosztach przeciwdziałania skutkom spożywania alkoholu i palenia papierosów (o konkretach dotyczących np. tego, czy i jak wzrost akcyzy wpłynie na spadek spożycia nie wspominając). Właściwie w żadnym z tych dokumentów - w tym przede wszystkim w uzasadnieniu - nie ma żadnego argumentu za zmianami, no chyba, że za argument uznać informację, że ostatnia podwyżki akcyzy miała miejsce 6 lat temu. Argument, że podwyżka akcyzy ma "społeczną wagę", podejmuje się dopiero, gdy pojawiły się wątpliwości co do tempa wprowadzania tej zmiany podatkowej.
Warto przy tym także przypomnieć, że rządowy projekt zmian w podatku akcyzowym został przyjęty przez rząd w tzw. trybie odrębnym. To oznaczało, że nie przeprowadzono nawet konsultacji społecznych ws. projektu, chociaż jeszcze we wrześniu - jak pisze "Rzeczpospolita" - były one planowane. Nie przeprowadzono ich mimo, że właściwie zrewolucjonizowano poprzednie plany - w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zapowiadano podwyżkę o 3 proc. Widocznie "społeczna waga" problemu jest taka, że rozwiązanie powodujące wzrost ceny 0,5-litrowej butelki wódki o 1,40 zł i paczki papierosów o 1,02 zł (to kwoty z OSR dla projektu ustawy) należy wdrożyć niemal natychmiast, bez konsultacji z kimkolwiek, naginając reguły starannej legislacji.
"Społeczna waga zmiany" jest też taka, że gdy w Sejmie padła propozycja, aby wzrost dochodów z podniesionej akcyzy przeznaczać na finansowanie Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych, to taką poprawkę odrzucono.
Owszem - jak mówił niedawno w rozmowie z next.gazeta.pl Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, wzrost akcyzy na papierosy i alkohol jest skuteczną metodą na walkę z nałogami. Co więcej, koszty leczenia chorób związanych np. z nadużywaniem alkoholu sięgają dziesiątków miliardów złotych rocznie. Podwyżka akcyzy jest jak najbardziej zasadna i można mówić o jej "społecznej wadze". Pytanie tylko, czy naprawdę lepiej jest w grudniu sięgać po ten argument niż wcześniej na spokojnie zająć się problemem i projektem ustawy.
Z drugiej strony - czym się denerwować. Do początku 2020 r. mamy jeszcze dużo czasu. Zresztą co tam jedna ustawa o podwyżce akcyzy, skoro nadal trwają prace nad ostatecznym kształtem budżetu na przyszły rok. 31 grudnia 2018 r. prezydent Duda podpisywał ustawy wchodzące w życie 1 stycznia 2019 r. Świat się nie zawalił.