Tak zwany mały ZUS plus to jedna z obietnic wyborczych PiS dla przedsiębiorców. Chodzi o poszerzenie grona przedsiębiorców, którzy mogą płacić niższe składki na ubezpieczenie społeczne. Resort rozwoju szacuje, że z małego ZUS-u będzie mogło skorzystać około 320 tys. najmniejszych przedsiębiorców. W 2019 r. z preferencji na obecnych warunkach korzysta ok. 180 tysięcy przedsiębiorców.
Nowelizacja małego ZUS-u zakłada, że zmienią się zasady dostępu do preferencji w składkach. O ile w 2019 r. z rozwiązania mogą skorzystać przedsiębiorcy, którzy w poprzednim roku osiągnęli przychody w wysokości 63 tys. zł, o tyle po zmianach (czyli zapewne już na początku 2020 r.) granicą będą przychody 120 tys. zł rocznie oraz ok. 6 tys. zł dochodu na miesiąc. Wysokość składek ZUS będzie zależna od poziomu przychodów w poprzednim roku. Szczegóły sposobu wyliczania składek w ramach nowego małego ZUS opisywaliśmy w tym artykule.
Przypomnijmy, że pełne składki społeczne i zdrowotne to w 2019 r. blisko 1317 zł miesięcznie (w tym składka społeczna to ok. 992 zł), a w 2020 r. prawdopodobnie już ok. 1450 zł. Mały ZUS plus ma obniżyć składkę średnio o ok. 500 zł.
Warto pamiętać o jednym ważnym zastrzeżeniu - obniżoną składkę będzie można opłacać maksymalnie przez 36 miesięcy w ciągu kolejnych 60 miesięcy kalendarzowych prowadzenia działalności gospodarczej. Słowem - przez dwa z pięciu kolejnych lat i tak trzeba będzie płacić pełne składki.
Opóźnienie wejścia w życie przepisów o małym ZUS-ie plus rozzłościło posłankę PSL Urszulę Pasławską, która przypomniała na Twitterze, że jej ugrupowanie opowiada się za zniesieniem obowiązkowych składek na ubezpieczenie społeczne i złożyło już w tej sprawie projekt ustawy.
Istotnie, Koalicja Polska - czyli PSL i Kukiz'15 - przygotowali projekt ustawy zakładającej dobrowolność składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe, wypadkowe i chorobowe dla przedsiębiorców. Zresztą taki projekt nie jest nowością - posłowie Kukiz'15 złożyli podobny dokument jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, w maju br.
Koalicja Polska argumentuje m.in., że "dla wielu Polaków wysokość składek ZUS jest podstawową barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej". Wskazuje, że składki należy płacić niezależnie od tego, czy biznes idzie dobrze, czy nie, a zaległości przedsiębiorców z tytułu nieopłaconych składek idą w skali całego kraju w miliardy złotych. Przekonuje, że dobrowolne składki pozwoliłyby na przeznaczenie środków przedsiębiorcy na rozwój jego firmy czy zatrudnienie nowych osób.
Pytanie, czy dobrowolny ZUS ma jakiekolwiek szanse w Sejmie? Odpowiedź jest raczej prosta - gdyby miał, to PiS już by taki projekt sam złożył. Co prawda za dobrowolnością składek opowiada się m.in. wywodzący się z PiS Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz, ale w rządzie raczej poparcia dla takiego rozwiązania nie ma.
Proponowanie systemu całkowicie dobrowolnego, przy pewnym braku tradycji myślenia o tym, co będzie za 20-30 lat, może grozić tym, że wyhodujemy sobie znaczną rzeszę przedsiębiorców, którzy na koniec życia popadną w pułapkę braku środków do funkcjonowania
- komentował kilka miesięcy temu Marek Suski, ówczesny szef gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego.