"Gospodarka polska jest ciężko chora. Konieczne głębokie cięcie". Mija 30 lat od planu Balcerowicza

17 grudnia 1989 r. Co ciekawe - niedziela. Leszek Balcerowicz - wicepremier i minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego - przedstawia plan reform, które całkowicie zmieniają polską gospodarkę, przestawiając ją na rynkowe tory. Transformacja rusza już 1 stycznia 1990 r., a osoba Balcerowicza zostaje symbolem przeistoczenia polskiej gospodarki po 45 latach PRL-u.

Plan Balcerowicza był szeregiem reform, które przestawiły zwrotnicę w polskiej gospodarce z socjalistycznego systemu centralnego planowania na model wolnorynkowy. Nie chodziło jednak tylko o wprowadzenie nowych mechanizmów - gra toczyła się także o rozwiązanie bieżących palących problemów jak kilkusetprocentowa inflacja, poważne niedobory w sklepach i krytyczna sytuacja gospodarcza.

Gospodarka polska jest ciężko chora. Konieczna jest operacja - głębokie, chirurgiczne cięcie usuwające dewastującą gospodarkę inflację

- mówił w Sejmie 17 grudnia 1989 r. Balcerowicz. To on podjął się roli chirurga.

W efekcie reform przygotowanych przez zespół kierowany przez Balcerowicza uwolniono większość cen, wprowadzono wymienialność złotego, otworzono granice dla towarów z obczyzny, wprowadzono regulacje antymonopolistyczne. Wskutek tego puste półki w sklepach Polska zamieniliśmy na ulice i place będące jarmarkami, na których można było kupić dosłownie wszystko. Jednocześnie jednak drastycznie podniesiono część cen, np. energii o 300 proc. Ponadto - w celu ograniczania inflacji - zapobiegano zbyt wysokim wzrostom płac, zaostrzając tzw. popiwek, czyli podatek rzędu nawet 500 proc. za nadmierne podwyżki płac w przedsiębiorstwach. 

To jest niezmiernie ważna sprawa, bowiem w sytuacji, kiedy nie ma prawie żadnych możliwości wzrostu zaopatrzenia na rynku, to mamy tylko wybór taki - czy będą większe kolejki i większe ceny czy mniejsze kolejki i mniej rosnące ceny. I to w zasadniczym stopniu zależy od tego, na ile uda się powstrzymać inflacyjny wzrost płac i innych dochodów

- mówił w 1989 r. Balcerowicz, przedstawiając założenia planowanych działań. Hiperinflację udało się opanować i zbić do poziomu np. ok. 70 proc. w 1991 r. i ok. 30-40 proc. w kolejnych czterech latach.

Z drugiej strony, w gospodarce rynkowej zniknęło miejsce dla nieefektywnych przedsiębiorstw państwowych. Zakłady były zamykane albo redukowały zatrudnienie - wskutek czego stopa bezrobocia zaczęła dynamicznie rosnąć. O ile - to dane GUS - przykładowo w czerwcu 1990 r. stopa bezrobocia wynosiła 3,1 proc., o ile rok później już 8,4 proc., dwa lata później 12,6 proc. Kolejny raz bezrobocie poniżej 10 proc. zobaczyliśmy w danych GUS w 1998 r. (niestety, tylko na kilka miesięcy). Choć zaznaczyć należy przy tym jednocześnie uruchomienie systemu zasiłków dla bezrobotnych - słynnych "kuroniówek". 

Do tego oczywiście szereg innych działań "odpaństwawiających" gospodarkę i wprowadzające zupełnie nowe reguły - jak choćby zakaz finansowania deficytu budżetowego przez bank centralny, reforma systemu bankowego, prawa dewizowego i celnego czy ujednolicenie podatków. Zresztą sam fakt, że przedsiębiorstwa państwowe zostały zdyscyplinowane do terminowego płacenia podatków, było dla wielu z nich szokiem.  

>>> Zakaz handlu w niedzielę staje się fikcją. "Solidarność" się wścieka, rząd milczy:

Zobacz wideo

Czy można było zrobić to wolniej?

O ile sam fakt konieczności przeprowadzenia polskiej gospodarki do systemu wolnego rynku raczej nie podlega dyskusji, o tyle oczywiście wątpliwości, czy krytyka dotyka szczegółów planu Balcerowicza, m.in. zakresu, czasu i tempa zmian oraz ich społecznych konsekwencji w postaci m.in. długotrwałego spadku stopy życiowej wielu osób, które - jak się powszechnie mówi - "nie załapały się na transformację".

Zwykle zadaję krytykom pytanie: "Pokażcie kraj, który miałby w punkcie startu podobnie złą sytuację gospodarczą jak Polska, zastosował inną strategię, polegającą na tym, że wprowadzono mniej zmian wiodących do wolności gospodarczej, i osiągnął lepsze rezultaty niż Polska". Takiego kraju po prostu nie ma

- mówił w niedawnej rozmowie w "RMF Classic" prof. Leszek Balcerowicz.

Wszystkie twierdzenia, które odnoszą się tylko do jednego wariantu, bez porównania go z innym, są bałamutne. Dla mnie i mojej ekipy była jasność, że jeżeli będziemy odchodzić wolno lub kawałkami od socjalizmu, to nigdy się nie oderwiemy. To będzie pewna klęska. Jeżeli pójdziemy na radykalną i całościową strategię, to mamy szansę na sukces, ale z ryzykiem. Czyli - z jednej strony bardzo ryzykowna strategia, z drugiej beznadziejna. Każdy rozumny człowiek wybierze ryzykowną. Wiedziałem, że przegrana będzie bardziej prawdopodobna, jeśli zrobimy za dużo niż za mało

- dodawał Balcerowicz.

O tym, że przeprowadzenie transformacji w sposób radykalny przyniosło dobry rezultat, jest przekonany także Marcin Zieliński, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Reformy stopniowe w krajach byłego bloku socjalistycznego dawały gorsze wyniki niż reformy "szokowe", które pozwalały bardzo szybko pokonać tzw. transformacyjną recesję, wynikającą z ujawnienia błędów gospodarki centralnie planowanej. A jednocześnie nie stworzyć takich uwarunkowań, które sprawiłyby, że reformy zatrzymałyby się w połowie drogi. Np. w wielu krajach byłego Związku Radzieckiego wyłoniła się oligarchia, która później zdobywała polityczne wpływy i blokowała dalsze reformy

- komentuje Zieliński.

Warto zwrócić uwagę, że gdy Polska pod koniec 1989 r. wprowadzała "plan Balcerowicza", była pierwszym krajem, który przechodził przez transformację. Owszem, jeżeli chodzi o walkę z hiperinflacją, korzystano choćby z wiedzy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale jeżeli chodzi o samo przeprowadzenie gospodarki z systemu centralnego planowanego do wolnorynkowego, nie było skąd czerpać wzorców, a polskie reformy były pionierskie i stanowiły inspirację dla późniejszych programów w innych krajach regionu. Leszek Balcerowicz chętnie przypomina, że u podstaw jego planu działań z 1989 r. stały pomysły i rozważania, które wraz ze współpracownikami opracowywał hobbystycznie i bez wiary, że kiedykolwiek będą zmieniać Polskę.

Takich doświadczeń, jak jednocześnie zwalczyć hiperinflację i odpaństwowić gospodarkę nie było. To był eksperyment - który w mojej opinii był bardzo udany. To też bardzo ważne, że wprowadzono go tak wcześnie, nawet jeżeli kosztem jakichś błędów wynikających z braku doświadczeń innych krajów. Dzięki temu Polska uniknęła - w porównaniu z innymi krajami regionu - bardzo dużego spadku PKB

- komentuje Marcin Zieliński.

Polska notuje wzrost PKB nieprzerwanie już od 1992 r. W latach 1990-1991 polska gospodarka zmalała o niespełna 19 proc. - W wielu krajach to było po kilkadziesiąt procent i w żadnym kraju wzrost gospodarczy nie pojawił się wcześniej niż w Polsce - mówi Zieliński.

Więcej o: