Prezes ZUS zaznaczyła, że ta rekordowa suma wskazuje na bardzo dobrą sytuację gospodarczą kraju. Wyjaśniła, że średnio miesięcznie 2,6 mln płatników wpłacało ponad 23 mld zł (za siebie i swoich pracowników). Prezes Gertruda Uścińska podkreśliła, że tak dobre wyniki są możliwe dzięki usprawnieniu poboru składek poprzez zmianę sposobu ich opłacania.
Dzięki wprowadzeniu w 2018 roku indywidualnych numerów rachunku, przedsiębiorcy mogą dokonywać wpłat jednym przelewem na łączną kwotę wszystkich składek, jakie są zobowiązani odprowadzać. Podziałem składki zajmuje się sam ZUS.
Wcześniej przedsiębiorca odprowadzał składkę na ubezpieczenie społeczne, składkę zdrowotną, kolejną na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. A jeśli zatrudniał osoby w szczególnych warunkach, kolejną składkę odprowadzał na Fundusz Emerytur Pomostowych.
>>> Czy plany rządu uzdrowią sytuację emerytalną w Polsce?
Prezes ZUS zaznaczyła, że dzięki wprowadzeniu e-składki płatnicy popełniają mniej błędów i są one szybko wykrywane. Dłużnicy błyskawicznie dowiadują się o zaległościach i w przypadku trudności ze spłatą mogą wejść z ZUS-em w układ ratalny. Według prof. Gertrudy Uścińskiej, reforma poboru składek jest historycznym przedsięwzięciem, porównywalnym do reformy ubezpieczeń społecznych z 1999 roku.
Jak wynikało z opublikowanych pod koniec listopada oficjalnych informacji ZUS za pierwsze trzy kwartały 2019 r., sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych była stabilna. Gdyby nie konieczność wypłat 13. emerytur, sytuacja byłaby wręcz lepsza niż rok wcześniej.
Wskaźnik pokrycia bieżących wydatków wpływami ze składek, oceniający wydolność Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, wynosił na koniec września br. 77,5 proc., w porównaniu do 78,6 proc. w 2018 r. Oznacza to, że to, co wpłynęło do ZUS z tytułu składek za obecnych pracowników, wystarczało w 77,5 proc. na wypłaty obecnych emerytur czy rent. Większość brakującej kwoty pokryto z dotacji budżetowej.